Kilka życiowych porad
„Dotyk serca, droga do poznania siebie” jest ni to powieścią, ni poradnikiem. Małgorzata Przygońska będąca jednocześnie autorką książki i bohaterką opisywanych w niej wydarzeń, opowiada nam, jak krok po kroku zmieniała swoje życie. Autorka podzieliła książkę na kilka rozdziałów, o wiele mówiących tytułach – „Bajka o przebudzeniu”, „Bumerang dobra”, „Rozliczenia”, „Patrząc w Światło”.
W zasadzie utwór, zbudowany głównie na zasadzie rozmów autorki-bohaterki z innymi ludźmi i z samą sobą pod różnymi postaciami, nie proponuje nam nic nowego. Co należy robić, by osiągnąć szczęście? Małgorzata Przygońska proponuje, byśmy lubili siebie i zaakceptowali się takimi, jakimi jesteśmy. Przede wszystkim powinniśmy sobie uświadomić, co w naszym życiu nam nie odpowiada i co chcielibyśmy zmienić. Następnie należy przejść od etapu mówienia o zmianach, do etapu ich realizacji. Trudno się z nią nie zgodzić. Nawet na psychologii dla przyszłych nauczycieli mówiono nam, że etap mówienia o zmianach przynależny jest adolescentom, a etap podejmowania świadomego działania, by zmieniać, cechuje ludzi dojrzałych. Zatem, jeśli tylko mówisz, jak ci źle, a nic z tym nie robisz, tak naprawdę nie chcesz zmian i sam jesteś sobie winien. Kolejny etap to wybaczenie sobie i innym. Zaakceptowanie, że jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy. Według autorki „Daru serca” musimy pozwolić innym być takimi, jakimi są. Nie możemy ustawiać im życia i denerwować się, że nie układają go tak, jak my byśmy tego chcieli. Przygońska radzi także, aby „zakotwiczyć” swoje życie tu i teraz. Proponuje nie rozpamiętywać przeszłości, bo i tak nic już w niej nie zmienimy. Nie powinniśmy się także dręczyć tworami wyobraźni, przyszłość dopiero nadejdzie, nie można więc katować się jej wizjami. Następna ważna uwaga dotyczy tego, iż słowo i myśl są potęgą. Jeśli myślę o złych rzeczach i źle o ludziach, będę przyciągać to, co złe. Dobro przyciąga dobro, zło natomiast rodzi zło. A myśl ma w sobie siłę. Jeśli wierzycie, że coś się stanie, macie szansę tego dokonać. Tylko należy uwierzyć, zamiast biadać, że „na pewno nie dam rady”, „Nie uda mi się”. Samospełniające się proroctwo. I wreszcie, moim zdaniem najistotniejsza rada: „Gram najlepszą rolę, jak znam,/ Siebie gram”[1]. Nikogo nie udawać, być sobą.
Autorka bardzo dużo mówi w swej książce o Bogu i Aniołach (zachowuję jej pisownię z wielkiej litery) oraz o powierzaniu Stwórcy własnej osoby. Nie przeszkadza jej to jednak regularnie stawiać tarota i chadzać do różnych wróżek. Widzę tu pewną niekonsekwencję. Chrześcijaństwo bowiem jest negatywnie nastawione do wiary w gusła i wróżby, ale być może autorka potrafi pogodzić wiarę w Anioły z wiarą w karty Tarota.
Jeśli oczekujecie, że ta książka zmieni Wasze życie lub powie Wam, jak żyć, nie liczcie na to. Nie napisano bowiem jeszcze takiej książki. Zgodzę się jednak z Małgorzatą Przygońską, podstawą zmiany jest podejmowanie decyzji i działanie. Bez tego ani rusz. Jak mawia moja koleżanka: „Nie ma wagonika, którego nie da się odczepić”. Samo nic się jednak nie zrobi, to wiem na pewno.
Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Illuminatio.
Oj, nie trawię wszelkiego rodzaju poradników, tak że tym razem spasuję...:)))
OdpowiedzUsuńAle jak zawsze - gorąco pozdrawiam!
Lubię poradniki, ale wiem, że należy czytać je krytycznie a nie ślepo. Rzeczywiście tarot i chrześcijaństwo to sprzeczności i tu duża niekonsekwencja autorki...Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńIsadoro - rozumiem Cię doskonale, a do lektury oczywiście nie zmuszam.
OdpowiedzUsuńAnetko - chodzą po świecie ludzie, którzy nawet skrajności potrafią połączyć ;P. Kto wie, może Autorka jest właśnie jedną z nich.
Serdeczne pozdrowienia!
Ja też lubię poradniki. Jeszcze nie trafiłam na taki, który by diametralnie odmienił moje życie i sprawił, że po jego przeczytaniu, byłam zupełnie innym człowiekiem.
OdpowiedzUsuńA co do tarota i chrześcijaństwa - moja rodzicielka jest wielką fanką wróżb i wróżbity Macieja (o zgrozo!!!). Moje próby wyjaśnienia jej, że chyba trochę kłóci się to z jej religią, niestety do niej nie trafiają:(