Dobra powieść o Elfach poszukiwana
Kto mnie zna, ten wie, jak ciężko
sprostać moim oczekiwaniom, gdy chodzi o kreację Elfa w literaturze. Elfy to
zdecydowanie moje ukochane i najulubieńsze stworzenia fantastyczne. Co stanowi
zresztą jeden z ulubionych tematów do żartów dla T. Gdy próbuje wyprowadzić
mnie z równowagi, mówi, że Elfy są bucowate, zadzierają nosa, są zarozumiałe,
puszą się. Ale ja się nie daję. A przynajmniej bardzo się staram, nie reagować
na te bezczelne zaczepki. Zatem nikogo nie powinien dziwić fakt, że z
zaciekłością godną poszukiwacza złota i dociekliwością upierdliwego kujona
ulubieńca pani od polskiego, śledzę wszelkie wzmianki o tychże stworach w
literaturze. Jeśli chcecie się przekonać, czy Julie Kagava, pisząc "Żelazną córkę", sprostała moim
wymaganiom, polecam lekturę recenzji, znajdującą się tutaj – KLIK.
A tak na marginesie, Galadriela
rules. Koniec i bomba. A jeśli tego nie rozumiesz, toś trąba!
Ciekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuń