Cmentarzystko zapomnianych
Czasami się na czymś
zafiksuję. To takie „pamiętaj, żebyś nie zapomniał”, jak mawiał Kubuś Puchatek.
Bezradnie przeszukuję pamięć w poszukiwaniu czegoś, co tam było, ale
wyparowało. Ostatnio tak miałam z pewnym filmem. Pamiętam, że 10 lat temu
(sic!) na fakultecie z historii kina profesor Henrykowska pokazywała nam
fragment filmu. Przy stole człowiek i kosmita. Piją alkohol, rozmawiają. Nie
pamiętam już uzasadnienia, dlaczego ten akurat film miał być wart uwagi, ale
pamiętam myśl, że ma dość niezwykły tytuł, który trudno zapomnieć. Nie wiedzieć
czemu skojarzenia myślowe, kilka dni temu, teraz, 10 lat później, poprowadziły
mnie właśnie do tamtej chwili, do tego filmu. Pomyślałam, że chciałabym
sprawdzić, dlaczego (i czy rzeczywiście) jest taki wybitny. Ale zabijcie mnie,
nie pamiętam tytułu! Co oznacza, że jeśli kiedyś nie trafię na ten film
zupełnym przypadkiem i w trakcie oglądania nie rozpoznam tej sceny (widzę ją
przed oczami, jakbym oglądała wczoraj!) nigdy już tego kinowego klasyka i ponoć
wybitnego filmu nie nadrobię. Jest on dla mnie bezpowrotnie stracony. Pewnie
szkoda. Zrobiło mi się z tego powodu bardzo smutno. To poprowadziło mnie do
innych refleksji.
Jak
większość czytelników mam problem z zaległymi książkami. Więcej wypożyczam czy
kupuję, niż jestem w stanie przeczytać.
Książki leżą w kupkach, stosach, na regałach, w szafie, na kocim
drapaku, czasem na podłodze. Ciągle mam
tyły w lekturze, a doba nie chce się magicznie wydłużyć. A mimo tego całego
nawału, wiem, że istnieją książki, o których nie słyszałam, a powinnam była.
Wszyscy wiemy, że reklama dźwignią handlu. Bardzo często
znamy tytuły książek, które są numerami na rozmaitych topkach i listach. Sklepy
i portale prześcigają się w proponowaniu nam różnych tytułów. Ale czy to są
dobre tytuły? Niektóre zapewne tak, inne niekoniecznie. Za to są dobrze
reklamowane, nagłaśniane. A co z tymi historiami, o których nikt nigdy nie
słyszał, a pewnie są niemniej dobre, a może nawet lepsze od tych, którymi
jesteśmy na co dzień bombardowani?
Kiedy schodzę rano na dół, do wypożyczalni i patrzę na
regały pełne książek, zastanawiam się, ile świetnych historii – czy to książek,
czy filmów - ominęło mnie, bo zwyczajnie o nich nie usłyszałam. Ominęło mnie,
bo ktoś poskąpił na ich reklamę. Myślicie o tym czasem, ile doskonałych tytułów
Was omija, bo zwyczajnie nie dane Wam było o nich usłyszeć? To trochę smutne,
trochę przerażające. Żal mi znajomości z tymi książkami i filmami. Zapewne
cudownymi, pięknymi, poruszającymi. Czającymi się na granicy możliwości, bo
zapewne tuż obok na półce, na wyciągnięcie ręki w Internecie. A jednak być może
nigdy się nie spotkamy, choć powinniśmy. Myślicie czasem o tym, ile pięknych
słów i obrazów się marnuje na rzecz papki, której zapewniona jest odpowiednia
reklama?
Uczcijcie czasem minutą ciszy piękne książki, których
nigdy nie przeczytacie. Cudowne filmy, których nigdy nie obejrzycie. Tylko
dlatego, że przeszły w ciszy. Zamigały i zaraz zgasły. Echo reklamy nie
powtórzyło ich tytułów po tysiąckroć w Waszych uszach. Pomyślcie czasem o tych
nieznajomych przyjaciołach na całe życie, których nigdy nie spotkacie. O
książkach i filmach, które w waszych oczach powinny przeżyć swoje pierwsze lub
drugie życie. Pomyślcie o nich w zalewie nowych i wciąż nowych rzeczy, ciągle produkowanych
i podawanych Wam do poznania. Pomyślcie o nich z nostalgią i czułością. O tych
zapomnianych, nieodkrytych. Pomyślcie, pożałujcie. Urońcie nad nimi łzę.
Zdecydowanie im się należy. Tak właśnie sadzę,
że czasami należy myśleć o filmach, których nie obejrzymy i książkach, których
nigdy nie przeczytamy i je za to przeprosić. Taki jest już świat.
Jednakże… gdyby ktoś z Was spotkał „Milczące słowa” w
koszu z książkami za złotówkę, to może w ramach starej znajomości, je
poratujecie?
Jako swój własny
redaktor widzę, że ten tekst zawiera zdecydowanie za dużą ilość słowa „który”. Jednakże
na chwilę obecną nie jestem go w stanie znacznie bardziej dopieszczać, za co
przepraszam. Myślę sobie, że jeśli Zwierz Popkulturalny, który nie stosuje ani
zasad ortografii, ani interpunkcji może mieć ponad 22 tysiące fanów, to oznacza,
iż nie każdy mój tekst musi być doskonały.
Ten film to nie przypadkiem "Kapuśniaczek" z Luis'em dr Funnes'em?
OdpowiedzUsuńSprawdziłam, ale nie. To był amerykański film. jednak bardzo dziękuję za podrzucenie tropu.
Usuń