Filmowy Kalendarz Adwentowy. Okienko Czwarte: Ten jeden dobry świąteczny film

 

W tym roku trafiły mi się nawet trzy dobre świąteczne filmy, a jesteśmy jeszcze przed premierą „Faceta na święta”, którego pierwszy sezon uważam za najlepszą zeszłoroczną propozycję tego rodzaju. Wygląda na to, że nie samymi świątecznymi krepami człowiek żyje. Co uznaję za udany tegoroczny świąteczny film?


1. „Pan Jungle i świąteczna podróż”

Fabuła jest oczywiście o poszukiwaniu ponownej radości życia i o tym, że rodzina jest ważna, powinna się kochać i wspierać, bo taka jej rola. A i jeszcze o tym, że nie należy się wstydzić tego, kim się jest, tylko starać się rozwinąć skrzydła swojego potencjału.  Więc w sumie taki przyzwoity świąteczny standard. Cała reszta to już inna bajka. Cała reszta – świat przedstawiony, scenografia, kostiumy… proszę Państwa, czapki z głów, uprasza się o podniesienie szczęki z podłogi. Ten film to wizualna petarda. A poza tym ładnie śpiewają (czy wspomniałam, że to musical? Nie? To wspominam), ale niekoniecznie trzeba o tym informować pozostałych domowników przed seansem. Niech mają niespodziankę.  


2. „Człowiek, który wynalazł Boże Narodzenie”

Urocza angielska historia o Charlesie Dickensie, który wpadł na pomysł napisania „Opowieści wigilijnej”. Wszyscy wokół niego pukają się w czoło, bo przecież święta Bożego Narodzenia nigdy się nie sprzedadzą. W obsadzie dużo znanych angielskich aktorów – przede wszystkim Dan Stevens i Christopher Plummer (świetny jako Scrooge). Jest to historia, która nie będąc świąteczną (choinka to dopiero nowinka, nie ma światełek, wieńców i ton dekoracji), jest na wskroś świąteczna i przeurocza. Miło ogląda się, jak Dickens biedzi się nad nową historią, ze swadą rozprawia z wymyślonym przez siebie skąpcem, a kolejne postaci z tej znanej historii chodzą za nim krok w krok, komentując jego codzienne życie.  Świetne!


3. „Kronika świąteczna 2”

Pierwsza część „Kroniki świątecznej” Netfliksa całkiem mi się podobała. A druga podobała mi się… znacznie bardziej (co nie jest regułą, gdy mówimy o kontynuacjach). Wraca ta sama główna bohaterka. Do kompletu dostaje nowego dzieciaka, bo jej brat (wcześniejszy towarzysz) jest już za stary na przygody. Tym razem akcja dzieje się na Biegunie Północnym (zdecydowanie na plus) w wiosce świętego Mikołaja (czy też raczej pani Mikołajowej, wyjaśnienie w filmie). Nasza główna bohaterka (Kate, Katie?) musi ratować święta przed pewnym rozczarowanym życiem elfem, który pragnie wszystko zrujnować.  Jest dużo świątecznego klimatu, dużo milusich i puchatych elfów (gdzie takie dają, wezmę dwa!), trochę moralizatorstwa, ale nie za dużo, tyle, żeby wytrzymać. I może jedna świąteczna piosenka za wiele. Duzy minus? Źle potraktowali kotka. Ogólnie: przyzwoity świąteczny film.

Komentarze

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej