Literacka biżuteria... czyli pod dobrą Gwiazdą
Biżuteria. Lubię na nią patrzeć, ale nie nosić. Kupuję, chowam do szkatułki z aniołami i od czasu do czasu ewentualnie wyciągam, by popatrzeć. Dlatego A. mówi, że przypominam smoka. Robię sobie kupkę kosztowności i się na niej kładę. Choć to nie do końca prawda. Podobają mi się rzeczy ładne. Oczywiście ładne w moim pojęciu (bo jak wiadomo nie to ładne, co ładne, lecz co się komu podoba). Ale złośliwość rzeczy martwych sprawia, że gdy już odżałuję na coś pieniądze lub dostanę w prezencie, rzecz bardzo szybko mnie opuszcza. Tak zgubiłam ukochany szklany wisiorek, tak straciłam przepiękny pierścionek. Biżuteria się mnie nie trzyma. Może właśnie dlatego noszę tylko zegarek i obrączkę. Z jej powodu czasami pytają mnie o męża. Mam ochotę być wtedy złośliwa i powiedzieć, że pan Wochlik, gdyby istniał, pewnie miałby się przy mnie nie najlepiej, a już na pewno nie byłby zdrowy na umyśle. Sherlock Holmes stwierdziłby, że ludzie patrzą, ale nie obserwują. Bo jaka mężatka nosiłaby obrączkę na palcu lewej ręki?
Był to właściwie przydługi i być może niepotrzebny wstęp do prezentacji fotograficznej. Odkąd obejrzałam „Władcę Pierścieni”, pragnęłam posiadać wisiorek Arweny. Teraz, po dziesięciu latach, dzięki garstce przyjaciół nareszcie go mam. Otóż, w zeszłym tygodniu dostałam takie oto pudełeczko.
Był to właściwie przydługi i być może niepotrzebny wstęp do prezentacji fotograficznej. Odkąd obejrzałam „Władcę Pierścieni”, pragnęłam posiadać wisiorek Arweny. Teraz, po dziesięciu latach, dzięki garstce przyjaciół nareszcie go mam. Otóż, w zeszłym tygodniu dostałam takie oto pudełeczko.
W pudełeczku był woreczek.
A w woreczku zawartość.
Undomiel – Gwiazda Wieczorna (mój aparat nigdy nie odda całego jej uroku), symbol nieśmiertelności Arweny. Jest przepiękny. Identyczny z tym, który można oglądać w filmie. Choć ze mnie dama akurat żadna i nie bardzo do niego pasuję. A może pasuję na tyle, na ile pasować może samozwańcza Królowa Elfów. Być może nie urodziłam się pod szczęśliwą gwiazdą, ale teraz mam własną. Taką, która świeci tylko dla mnie.
Przepiękny wisiorek! Marzenia czasem się spełniają, prawda? :) Chętnie zobaczyłabym go na Twojej szyi, na pewno prezentuje się godnie:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
P.S. Moim ukochanym amuletem jest srebrna mandragora:)
Isadoro, a ta mandragora to męska, czy żeńska, przyznam, zaintrygowałaś mnie. Z marzeniami jak w tej świątecznej piosence - "trzeba mieć marzenia, by doczekać ich spełnienia". Z moimi nie jest najgorzej. Niektóre się spełniły, inne spełniają, a jeszcze kilka poczeka, by się spełnić. Ale chcę wierzyć, że spełnią się na pewno. I Tobie tego życzę! :)
UsuńNie jestem pewna, ale z założenia jest męska xD
UsuńTrzymaj się,kochana!
Oprawiłabym w ramkę i powiesiła na ścianie :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę :D
Silaqui - o nie, tym razem zamierzam nosić. Nosić i przyciągać uwagę. Bo skoro sama z siebie jestem szara i zlewam się z otoczeniem jak kameleon, to przynajmniej niech to, co mam na sobie sprawia, że czuję się wyjątkowa. A w tym przypadku tak właśnie jest :), zatem ramka nie wchodzi w grę.
UsuńAleż piękny ten wisiorek, cudo.
OdpowiedzUsuńNie dziwię się temu zachwytowi, bo sam wisiorek to dzieło sztuki :) Może jednak przekonasz się do noszenia biżuterii ;)
OdpowiedzUsuńCzy to jest prawdziwe srebro, bo moja gwiazda wieczorna zaczyna mi czernieć;/
OdpowiedzUsuńTak, jest srebrna lub przynajmniej posrebrzana (jeśli kupiłaś tę z certyfikatem, na licencji New Line Cinema, wyprodukowaną we Włoszech, bo jak jest w przypadku tych od innych producentów to nie wiem). Wystarczy delikatnie przeczyścić środkiem do srebra i powinno być dobrze :).
UsuńNaprawdę bardzo piękny jest ten wisior. Zawsze mi się podobała bardziej biżuteria srebrna niż złota.
OdpowiedzUsuńUwielbiam klimaty fantasy, a ta gwiazda jest ekstra. Szkoda, że nie robią zegarków w tych klimatach.
OdpowiedzUsuńCoś mega ciekawego, to jeden z najlepszych filmów w historii i mój ulubiony :)
OdpowiedzUsuń