Podsumowanie roku 2018


Kiedy kończył się 2017 rok, byłam z tego bardzo zadowolona. Był to dla mnie rok trudny, taki, który dał mi ostro w kość. Rok 2018 okazał się dużo lepszy, przede wszystkim pod względem zawodowym. Choć prywatnie też, bo udało mi się pozbierać po tym, jak otrzaskał mnie jego poprzednik.
            Przede wszystkim największym osiągnięciem 2018 roku był fakt, że udało mi się wydać drugą książkę, napisać trzecią i (to już oficjalne) podpisać na nią umowę wydawniczą. Jestem już pewna, że 2019 przyniesie ze sobą kolejną moją powieść. Wydanie książki jak dotąd niewiele zmieniło w moim życiu. Choć akurat był to rok zmian. Podjęłam drugą pracę, którą przyjęłam z równą chęcią, co obawami. Ostatecznie okazało się, że sprawdzam się chyba całkiem nieźle. Owszem, czas wolny praktycznie przestał dla mnie istnieć, ale jakoś udało mi się to wszystko poukładać i mogę powiedzieć, że jestem zadowolona z obecnego stanu rzeczy. Miło dla odmiany mieć za co żyć.
            Kulturalne był to całkiem dobry rok. Przeczytałam około 90 książek oraz komiksów (tutaj dane mam niepełne, bo nie jestem przy zapisywaniu książek tak skrupulatna, jak w przypadku filmów). Obejrzałam 96 filmów i seriali. Kilkakrotnie byłam w kinie, choć ze względu na fakt, że za daleko mieszkam, wciąż chodzę do kina rzadziej, niż bym chciała.
            Za najlepszy film 2018 roku uznaję mimo wszystko „Trzy bilbordy za Ebbing”. Kto go jeszcze nie widział, polecam nadrobić. Najlepszym serialem, drugi rok z rzędu, pozostaje „Opowieść podręcznej”, moim zdaniem jedna z najlepszych historii o tym, jak bardzo dzisiejszy świat jest nadal represyjny wobec kobiet (i nie potrzeba do tego żadnych antyutopijnych przebieranek). Za najlepszy film animowany obejrzany w 2018 roku uznaję „Coco”. Każdy powinien obejrzeć film o rodzinie, która zabrania spełniać marzenia, niewykluczone, że się czegoś nauczy. Za najlepszy film komiksowy uznaję bezdyskusyjnie „Avengers. Wojnę Bohaterów”. Największym zaskoczeniem roku było dla mnie „Junanji”, do którego siadałam uprzedzona, a wstałam zachwycona. Szerokim łukiem doradzam omijać „Dyktatora”. To najgłupszy film jaki widziałam w tym roku, co potwierdziło moją opinię, że filmy z aktorem, który mógłby być sobowtórem Adama Sandlera to nigdy nie jest dobry pomysł, Największym tegorocznym filmowym rozczarowaniem było „Wodnikowe Wzgórze” od BBC. W ogóle był to rok masakrowania tematu królików w kinie, ale o tym może zdołam jeszcze napisać osobny tekst.
            Jeśli chodzi o książki był to przede wszystkim rok świetnych komiksów. Z całego serca polecam lekturę „Zaćmienia”, „Walki kobiet”, „Twierdzi Pereira” czy „Runaways”, jeśli ktoś lubi superbohaterskie klimaty. Chyba nie trafiłam w tym roku na książkę, której wspomnienie poniosę przez kolejne lata. Jednak, gdybym miała coś ocalić od zapomnienia i polecić Wam któreś z tegorocznych lektur, zdecydowałabym się na klasyczną opowieść Daphne du Maurier „Moja kuzynka Rachela” oraz „Narzeczoną Księcia” Williama Goldmana. Książkowym rozczarowaniem roku jest zdecydowanie najnowsza powieść Małgorzaty Musierowicz „Ciotka Zgryzotka”, o której czterdziestominutowy filmik można obejrzeć na moim youtube.
            To był dobry rok. Pożegnam się z nim w zgodzie. Dał mi dużo dobrych, czasem nawet pięknych chwil. Nie wiem, co przyniesie nowy. Nikt nie wie. Każdy z nas ma jakieś plany, jakieś marzenia. Życzę Wam, mili Czytelnicy, żeby był dobry. Tak po prostu. Żeby był dobry.

Komentarze

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej