Nowe "Mroczne baśnie"


„Mroczna baśń” to cykl książek, u których podstaw leży próba nowego opowiedzenia znanych Disneyowskich historii. Zgodnie z założeniem mają to być historie znacznie mroczniejsze, często traktujące o tym, co stałoby się, gdyby czarny charakter jednak wygrał. Tak było w przypadku „Potęgi magii” opowiadającej o zwycięstwie Dżafara, czy w „Świecie obok świata” skupiającym się na triumfie Urszuli. Do tej pory w cyklu ukazało się sześć książek. Oprócz wymienionych były jeszcze „Dawno, dawno temu we śnie” (nowa wersja „Śpiącej Królewny”) i „Z dala od siebie” (retelling „Krainy lodu”). W lipcu Egmont wydał dwie nowe pozycje – „Cierń klątwy” („Piękna i Bestia”) oraz „W świecie iluzji” („Mulan”).

W „W świecie iluzji” Mulan udaje się sprowadzić lawinę na Hunów, ale broniący jej Shang zostaje ranny. Aby uchronić przyjaciela od śmierci, wojowniczka wraz z jego rodowym opiekunem przypominającym tygrysa udaje się w zaświaty. Natomiast w „Cierniu klątwy” Bella trafia do zamku Bestii, gdzie zastępuje ojca w niewoli u zaklętego księcia, ale szybko sprowadza na niego jeszcze większe kłopoty, wypełniając klątwę, zamiast ją przełamać.

Od początku byłam żywo zainteresowania projektem „Mroczna baśń”. Opowiedzenie Disneyowskich historii na nowo, w sposób znacznie mroczniejszy, wydawało mi się bardzo ciekawym pomysłem. Oprócz „Z dala od siebie”, które jeszcze przede mną, czytałam wszystkie książki z tej serii i niestety, nie mam o nich dobrego zdania. Były mało interesujące. Jak natomiast przedstawia się sprawa z dwoma najnowszymi publikacjami? Na szczęście znacznie lepiej.

„W świecie iluzji” to opowieść o przyjaźni i miłości, nawiązująca do mitu o Orfeuszu i Eurydyce. To historia o zaufaniu i jego braku, zadająca pytanie o to, czy kłamstwo w słusznej sprawie można usprawiedliwić. Autorka „W świecie iluzji” sporo czepie z chińskich wierzeń, przedstawiając zaświaty i ich władcę, króla Yamę. Książka porusza także wątek nierówności płciowej. Temu tematowi poświęcono sporo miejsca. To dobrze. Warto, by dzieci już od najmłodszych lat wiedziały, że świat nie jest sprawiedliwy i nawet dziś to, co wolno jednym, nie zawsze jest możliwe dla innych. Powieść uświadamia, jak ważna jest rodzina i jej wsparcie. Nie jest jednak pozbawiona wad. Podróż Mulan i jej kompanów przez zaświaty wydaje się chwilami przegadana, a sytuacje, które im się przytrafiają, naciągane. Mimo wszystko wyróżnia się pozytywnie na tle pozostałych pozycji z tej serii. „Mroczna baśń” dotycząca Mulan to naprawdę porządnie skonstruowana i ciekawa historia, którą warto poznać.


Jeszcze lepszą książką jest „Cierń klątwy”. Przyznaję, że miałam spore obawy, bo jego autorka stworzyła kilka innych części tej serii, które były bardzo słabe. W „Cierniu klątwy” pokazała jednak, że potrafi napisać także fascynującą historię. Mocno zaskoczyło mnie, jak potoczyła się ta opowieść. Otrzymamy w niej nie tylko znaczące rozszerzenie uniwersum, wyśmianie filmowych absurdów (klątwa rzucona na jedenastoletniego chłopca, który nie powinien zostać tak surowo ukarany za swoje czyny), ale też dwie ciekawe linie czasowe, które będą się przeplatać. „Cierń klątwy” dotyczy niechęci ludzi do wszystkiego, co inne. Niechęci tak wielkiej, że rodzi ataki przemocy i terroru (ewidentne nawiązania do współczesnego świata i prześladowań na tle religijnym czy rasowym). Drugim ważnym elementem tej historii jest opowieść o tym, że każdy rodzic jest tylko człowiekiem i daleko mu do ideału. Bywa zły, porywczy, niekiedy nie przemyśli swoich czynów. „Cierń klątwy” pokazuje, że czyny rodziców mogą mocno odcisnąć się na życiu dzieci. A idealizowanie tych, których kochamy, jest nierozsądne. Byłam zaskoczona, jak bardzo mroczny ton przyjmowała chwilami ta opowieść. Pojawiały się opisy doświadczeń na ludziach (choćby otwieranie czaszki), u dorosłego wywołujące skojarzenia z eksperymentami nazistów, wspomnienie o nocy poślubnej czy też tym, że narodziny dziecka bywają bardzo nieprzyjemnym aktem. Jednym z ważnych elementów fabuły jest też morderstwo i odnalezienie zwłok przez bohaterów.

Jak w przypadku poprzednich części zaletą „Mrocznych baśni” jest to, że rozszerzają świat danej historii. W przypadku „W świecie iluzji” dowiemy się sporo o rodzinach Li i Hua, w przypadku „Ciernia klątwy” otrzymamy cały wątek dotyczący przeszłości matki Belli. Nic, tylko czytać.

O ile w stosunku do poprzednich odsłon tej serii mamy znaczny przeskok jakościowy, jeśli chodzi o tekst, to graficznie książki są wciąż na tym samym poziomie i prezentują się pięknie. Zdecydowanie warto je mieć na półce. Nadal jednak wydawnictwo nie przyłożyło się do nich pod względem korekty. W tekście jest masa literówek i powtórzeń. Niestety pod tym względem cały cykl wypada bardzo źle.

Ze wszystkich „Mrocznych baśni” te dwie są zdecydowanie najlepsze. Jeśli lubicie historie ze świata Walta Disneya, to warto się z nimi zapoznać. Choć bywają mroczne i niekoniecznie dobrze się kończą, młodszej młodzieży, zwłaszcza tej znającej animacje, też przypadną do gustu.

 

Komentarze

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej