Londyn oczami Zadie Smith
Zadie Smith uznawana jest za
jedną z najlepszych współczesnych angielskich pisarek. Osobiście nigdy
wcześniej nie miałam do czynienia z jej twórczością. Owszem, nazwisko było mi
znajome, ale do tej pory nic Smith nie czytałam. Aż przypadkiem, nie z wyboru,
a raczej z musu, trafił nam się do przeczytania na spotkanie Dyskusyjnego Klubu
Książki „Londyn NW”. I przepadłam.
„Londyn
NW” jest, jak sugeruje sam tytuł, opowieścią o mieszkańcach pónocno-zachodniej części
angielskiej stolicy. Powieść składa się z historii kilku osób, które splatają
się ze sobą. Leah i Natalie przyjaźnią się od dziecka, choć ich losy potoczyły
się w diametralnie różny sposób. Leah mieszka z mężem w wynajętym mieszkaniu.
Jest zagubiona, gdyż nie potrafi przyznać się mu, że nie chce mieć dzieci, o
czym Michael z kolei bardzo marzy. Natalie została z kolei wziętym prawnikiem.
jej życie przypomina bardziej plan do wykonania – dobra praca, mąż, dzieci. Tyle,
że kobieta nie potrafi odczuwać satysfakcji z osiągniętych sukcesów, a męża po
prostu nie kocha. Żyje na pokaz, nieustannie wymyślając samą siebie. Felix
wykonywał już chyba każdą pracę – był mechanikiem, filmowcem, sprzedawcą.
Stykamy się z nim w momencie, gdy próbuje wyplątać się z jednego związku, by
zacząć kolejny.
Powieść
Zadie Smith nie jest na dobrą sprawę książką o ludziach. To historia miasta
zawężona do jego północno-zachodnich dzielnic. To opowieść o miejscu, w którym,
niczym w tyglu, spotykają się różne narodowości - rdzenni londyńczycy,
emigranci z Jamajki, Polski, Brazylii. To historia o spotkaniu, czy raczej
zderzeniu ze sobą, różnych kultur. O sposobach odnajdywania siebie w tym
gąszczu oraz o próbie ucieczki od siebie i stereotypów na temat własnej,
niezbyt oczywistej zresztą, narodowości.
Może nie do końca chodzi też o to, co jest w
tej książce napisane, ale jak jest napisane. Zadie Smith w mistrzowski sposób
bawi się formą. Raz jest to tradycyjna narracja, innym razem pojedyncze patchworkowe
zlepki, czasem tekst układa się w drzewko lub udaje rozmowę przez internetowy
komunikator.
Czytelniczkom
z Klubu Książki powieść się raczej nie podobała. Ale na mnie zrobiła wrażenie.
Uwiodła mnie, ponieważ jest prawdziwa. Pokazuje dzisiejszych trzydziestolatków takimi,
jakimi są. Może nie żyjemy w Londynie, nie spotykamy się na co dzień z
przedstawicielami tak wielu kultur, ale i w naszym kraju ludzie coraz bardziej żyją
w Internecie niż swoimi realnymi życiami, poszukują i gubią się, gonią za
lepszym i bogatszym życiem. W swoich związkach i przyjaźniach, bardziej opartych
na przymusie społecznym, a mniej na realnych uczuciach, są coraz mniej
prawdziwi. Ze wszystkim ślizgamy się po powierzchni, bo na głębszą refleksję
nie starcza czasu.
Polecam
serdecznie powieść Zadie Smith, choć nabyte w klubie książki doświadczenie
podpowiada, że dotrze bardziej do młodych ludzi. Mimo wszystko pozostaje to
kawałek solidnej literatury, wobec którego nie można przejść obojętnie.
Komentarze
Prześlij komentarz