Jesienny przetrwalnik
Przed moim budynkiem rośnie
drzewo. Patrzę na spadające liście i
sama też trochę czuję się, jak spadający liść. Dryfuję na wietrze, bezsilna,
nie potrafiąc wykrzesać z siebie letniej iskry. Mogłabym pisać, ale dla kogo?
Oglądam filmy, czytam książki. Przecież mam o nich swoje zdanie, mam coś do
powiedzenia, ale po co? Dni stały się szare. Te na zewnątrz i te wewnątrz.
Nawet przy zapalonej lampie. Bezsilnej. Moje dni dryfują gdzieś pomiędzy. Moje
myśli obijają się. Między. Między smutnym kwiatem na parapecie. Między piecem
kaflowym, smętną obietnicą domowego ogniska. Między szelestem kartek, które nie
ciągną, by wracać. Wypitymi herbatami, o które ogrzewam chłodne dłonie. Między
kocem, pod który wślizgnę się, zaraz po powrocie z pracy. Kot śpi na oparciu
kanapy, swoim chrapaniem rozpraszając skupioną ciszę. Nieświadomy mojego
slalomu między przedmiotami.
Taki jesienny przetrwalnik.
Ciepła kawa o smaku czekoladowym, ciepły koc (dzięki, Sis!), ciepły kot. Jakoś
to będzie…
Psy też mają całkiem ciepłe brzuszki :)
OdpowiedzUsuńMoje-ukochane-czytadelka
"Mogłabym pisać, ale dla kogo?" - dla mnie! Ja chętnie wszystko co wyjdzie spod Twojego pióra!
OdpowiedzUsuń