Śladami superboheterów DC aż do Łodzi
W
zeszłym tygodniu zakończyła się wystawa „Sztuka DC. Świt superbohaterów”.
Rzutem na taśmę udało mi się ją zobaczyć i pomyślałam, że czas wspomnieć o niej
kilka słów. Choćby z kronikarskiego obowiązku, że takie wydarzenie kulturalne
miało w Polsce miejsce (druga rzecz, iż domagało się tego serce fanki). Przede
wszystkim należy się bardzo cieszyć, że tego rodzaju wystawa w ogóle do Polski
trafiła. Jakkolwiek w ostatnich latach postrzeganie komiksu jak medium, jako
sztuki i jako materiału na ekranizację filmową mocno się zmieniło, to nadal nie
jest on u nas aż tak bardzo popularny jak inne gałęzie kultury.
Przede wszystkim miałam obawy,
jakiej jakości będzie łódzka wystawa. Wiedziałam oczywiście, że przyjechała ze
świata, i że wcześniej wystawiano ją między innymi w Paryżu czy Londynie, ale
nie miałam pewności, czy nie wybieram się w dość długą i żmudną podróż dla paru
kostiumów i kilkunastu grafik.
Otóż… nie. Do hali wystawowej
prowadzi nas korytarz, gdzie po jednej stronie widoczny jest rok, a po drugiej
kadr z jakiegoś słynnego komiksu. Jako pierwszy ukazuje się naszym oczom rzecz
jasna słynny kadr z Supermenem unoszącym samochód z 1938 roku. Przecież to od
niego wszystko się zaczęło. Potem nie jest wcale gorzej. Gdy wyłonimy się z
korytarza, wita nas niesamowita pełnowymiarowa figura Gal Gadot jako Wonder Woman.
Potem jest tylko lepiej.
Halę podzielono na kilka kącików
tematycznych. Pierwsza dotyczy Supermana. Możemy obejrzeć kostiumy z różnych
okresów i różnych filmów, ale to nie wszystko. Otrzymamy także możliwość
przyjrzenia się z bliska kryptonitowi, makietę farmy w Smallville, gdzie pod
czujnym okiem ziemskich rodziców, Marthy i Jonathana, wychowywał się Clark Kent
i masę grafik koncepcyjnych, jak również wywiady z twórcami.
Największa przestrzeń dotyczyła
jednak Batmana. Tutaj obejrzeć mogliśmy nie tylko różne kostiumy Mrocznego
Rycerza Gotham, ale także modele kilku wersji jego samochodu, jak również
naturalnej wielkości model batmotoru, który obracał się na specjalnej
platformie, by można go było obejrzeć z każdej strony (ale sztosik…). Obecne
były pełnowymiarowe modele jego przeciwników (Kotki, Pingwina; Joker, o ile
mnie pamięć nie myli, otrzymał niestety manekina bez twarzy). W części dotyczącej
Batmana znaleźć można było też dokładnie rozrysowaną na planszach czołówkę do
serialu z lat dziewięćdziesiątych oraz masę innych szkiców, kadrów z komiksów i
filmowe wywiady z twórcami serialu aminowego.
A Bruce ciągle krzyczy: "Martha!!" (wybaczcie, no nie potrafię się powstrzymać)
Trochę rozczarowała natomiast część
poświęcona Cud-Kobiecie, bo tak na początku w polskich tłumaczeniach określano Wonder
Woman. Niestety, bohaterkę potraktowano po macoszemu. Dostała dwa manekiny –
jeden dla kostiumu z filmu z Gal Gadot, drugi dla dużo starszego serialu
telewizyjnego. Pozostałe elementy, jak choćby Dianę w błękitnej sukni,
otrzymaliśmy już jedynie na wielkich grafikach. Szkoda.
Wystawa skupia się właściwie wokół
tych trzech ikonicznych dla DC postaci. Owszem, mogliśmy zobaczyć jakiegoś tam
manekina Harley Queen, ale była ona chyba jedyną reprezentantką Legionu Samobójców.
Swoje grafiki dostali też Flash, Aquaman i Cyborg, dla odhaczenia, że taka
drużyna jak Liga Sprawiedliwości w ogóle w ramach filmowego uniwersum DC
powstała.
Małą niespodzianką były też
stworzone na potrzeby łódzkiej wystawy pierwsze strony komiksów z
superbohaterami, na których występowały polskie miasta. Był to efekt współpracy
DC z wydawnictwem Egmont. Ciekawy pomysł i miły akcent.
„Sztuka DC. Świt Superbohaterów” nie
była wystawą pozbawioną wad. Oczywiście zawsze chciałoby się więcej, bo
prawdziwy fan herosów w trykotach wyjdzie z niej nie do końca
usatysfakcjonowany, ale z drugiej strony zaproponowano nam 250 stron komiksów,
300 grafik koncepcyjnych, makiety, kostiumy, pojazdy, wywiady z twórcami.
Pomyślałam, że przecież nieprędko znów zobaczę te kostiumy z tak bliska (jeśli
kiedykolwiek). Z całą pewnością była to wystawa warta uwagi, nawet, jeśli nad
jej ułożeniem i ilością zaprezentowanych materiałów można dyskutować i
należałoby pewnie popracować.
Komentarze
Prześlij komentarz