Historia pewnej podróży

 


„Odyseja Hakima” to efekt współpracy scenarzysty i rysownika komiksowego Fabiena Taulmé z syryjskim uchodźcą, Hakimem. Mężczyźni spotykali się przez ponad rok. W trakcie odbytych w tym czasie rozmów Hakim opowiadał francuskiemu komiksiarzowi swoją historię. Efektem jest kilka tomów naprawdę nieprzeciętnej powieści graficznej.

W drugim tomie opowieści o losach Hakima i jego rodziny uchodźca trafi do Turcji. Jak poprzednio będzie mierzył się z trudnymi doświadczeniami – dorywczymi pracami, za które potem nie otrzyma zapłaty, bardzo złymi warunkami bytowymi oraz faktem, że niebawem na świat przyjdzie jego syn.

„Odyseja Hakima” to przejmująca opowieść o zmaganiach z wojną. O tym, że kiedy musimy uciekać, aby ocalić życie, potem nigdy już nie jesteśmy u siebie. O tym, że największym piekłem dla człowieka bywa inny człowiek. Naprawdę warto przeczytać tę historię, po to, by uświadomić sobie, jakimi szczęściarzami jesteśmy. Nie żyjemy w kraju targanym wojną, nie grozi nam utrata mieszkania na skutek bombardowania, inni ludzie nie wykorzystują nas, żerując na naszej fatalnej sytuacji.

Tom, podobnie jak poprzedni, zawiera historię życia Hakima, ale też wstawki z rozmów rysownika z uchodźcą. Pokazują one, że mimo różnic kulturowych i obyczajowych obaj pragną poznać się i zrozumieć. Udowadniają, że nić porozumienia zwykle bywa możliwa. Jest jednak zależna od zaangażowania obu stron rozmowy.

Komiks Toulmégo to przejmująca historia, choć zdarzają się i elementy humorystyczne, które nieco równoważą smutny tom opowieści. Mimo poważnego tematu komiks czyta się niesamowicie szybko. Jest bardzo wciągający.

„Odyseja Hakima” to powieść graficzna narysowana w sposób bardzo prosty, oszczędny w środkach. Mamy tu niewiele detali i niewiele barw. Plansze zawierają sporo granatu i ciemnego błękitu, czerni. Niekiedy pojawi się biel, żółć lub róż, jednak często sporą część kadrów pokrywa ten sam kolor. Taki sposób przedstawiania sprawia, że skupiamy się nie na tym, jak opowiadana jest historia, lecz co jest nam opowiadane. Ma on jednak swoje wady. Kiedy rozmawiałam z przyjaciółką o tomie pierwszym, powiedziała mi, że tekstu w „Odysei Hakima” jest tak dużo, że w zasadzie autor mógłby stworzyć powieść, bo forma komiksu nie wnosi do tej historii niczego dodatkowego. Po lekturze drugiego tomu myślę, że zarówno miała, jak i nie miała racji. Wszystko zależy od naszych preferencji, od tego, czy komiks jako forma w ogóle nam odpowiada. Jedni wolą komiksy, bo czyta się je szybciej niż książkę, dla innych jest to lektura znacznie trudniejsza od tekstu tradycyjnego.

Niezależnie jednak od tego czy komiks jest formą przekazu, którą lubicie lub nie, „Odyseja Hakima” to historia warta poznania. To jedna z tych opowieści, które pozwalają nam zdystansować się od naszych własnych kłopotów i zmartwień. Ostatecznie może wcale nie mamy tak źle?

Komentarze

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej