Raz dziesięciu żołnierzyków

 


Agatha Christie jest jedną z najsławniejszych i najchętniej czytanych autorek kryminałów wszech czasów. Jej książki sprzedały się w nakładzie ponad dwóch miliardów sztuk. Na ich podstawie powstają filmy, gry komputerowe, sztuki teatralne, a także powieści graficzne. Dzięki wydawnictwu Egmont mieliśmy już możliwość zapoznać się z komiksową wersją „Morderstwa w Orient Expresie”, „Śmierci na Nilu”, „A.B.C.”, „Nocą w bibliotece” czy „Tajemniczego przeciwnika” Teraz do tego grona dołączyło „I nie było już nikogo” – adaptacja najbardziej rozpoznawalnego tytułu Christie.

Dziesiątka zupełnie obcych sobie osób pod różnymi pretekstami zostaje zaproszona przez państwa Onyme na odludną Wyspę Żołnierzyków. Oferty są kuszące, więc ludzie ci, mimo wątpliwości, przybywają na wyspę. Na miejscu okazuje się, że gospodarze jeszcze nie przyjechali, mają dotrzeć następnego dnia. Podczas kolacji goście wysłuchują nagrania, w którym nieznany im głos oskarża każdego z nich o spowodowanie czyjejś śmierci.  Ginie też pierwsza osoba, zgodnie z wierszykiem opowiadającym o dziesięciu żołnierzykach, a ze stołu znika jedna z figurek wojaków. Ponieważ z powodu deszczu wyspa zostaje odcięta od świata, przebywający na niej ludzie są na niej uwięzieni. Początkowo nie zdają sobie sprawy, w jak wielkim niebezpieczeństwie się znaleźli.

„I nie było już nikogo” to powieść graficzna bardzo wiernie trzymająca się oryginału i oddająca ducha twórczości Agathy Christie. Miło, że autor nie ucina żadnych wątków, dobrze i dokładnie przedstawia sylwetki bohaterów i ich przeszłość, tak przecież istotne dla tej opowieści. Choć nie da się ukryć, że kryminał ten mocno już trąci myszką i w tym kształcie żaden redaktor dziś by go nie przepuścił, pozostaje tajemniczy, dość mroczny i niesamowicie wciągający. W komiksowej formie nie jest zbyt obszerny, ma zaledwie osiemdziesiąt stron, można więc go przeczytać ze „jednym posiedzeniem”. Historia świetnie trzyma tempo, jest wartka i nie pozwala oderwać się od lektury.

            Kreska w komiksowej adaptacji „I nie było już nikogo” może nie powala, jest jednak poprawna i oddaje ducha lat trzydziestych, pasuje do świata wykreowanego przez autorkę. Kolory są stonowane. Nic tu może specjalnie nie przykuwa uwagi, ale wszystko narysowano bardzo poprawnie i mimo, że jestem daleka od zachwytów, to nie mam też warstwie graficznej nic do zarzucenia. Ot, porządna, rzemieślnicza robota, tyle.

Komiksowa wersja „I nie było już nikogo” najbardziej przypadnie chyba do gustu osobom, które (jakimś cudem) jeszcze tej historii nie znają i nie wiedzą, jakie jest rozwiązanie zagadki śmierci na Wyspie Żołnierzyków. Ale jeśli się jej jeszcze w ogóle nie zna, czy nie lepiej zacząć od oryginału? Miłośnikom twórczości Agaty Christie również może się spodobać, choć doskonale już wiedzą, w jakim kierunku zmierza ta opowieść. Ja, choć znałam już odpowiedź, bawiłam się podczas lektury bardzo dobrze.

Komentarze

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej