Króliki w kinematografii
Pomyślałam, że skoro
zbliżają się Święta Wielkanocne, fajnie się będzie stworzyć wpis poświęcony
królikom w kinematografii (a po części także w literaturze). Warto tu jednak
zaznaczyć, że ten subiektywny spis nie rości sobie prawa do bycia kompendium
wiedzy na ten temat. Ot, to po prostu zbiór króliczych filmów i seriali, które
widziałam i mogę polecić albo odradzić.
1. „Wodnikowe Wzgórze”
(1978)
źródło: http://socialistreview.org.uk/421/vivid-warning-about-dangers-planet-posed-capitalism |
Powieść Richarda Adamsa
odniosła niemały sukces nie tylko w Anglii, ale i na całym świecie. Już w sześć
lat od wydania książki (polskiego tłumaczenia doczekaliśmy się dopiero cztery
lata później) powstał film animowany. Historia jest w zasadzie dość prosta –
grupa królików opuszcza własną królikarnię, by odnaleźć nowy dom, przeżywając
po drodze różne przygody. W wersji
filmowej zachowano specyfikę prozy Adamsa. Nawet oglądając film animowany,
odczuwa się, że króliki są niczym nowe fascynujące plemię, które właśnie
poznajesz. Mają swoją mitologię i wierzenia, strukturę społeczną, hierarchię,
specyficzny język. Historię królików z Wodnikowego Wzgórza można rozpatrywać na
wielu płaszczyznach – jako historię o tym jak ludzie zawłaszczają świat i co z
tego wynika dla zwierząt. Jako opowieść o walce z tyranią i niesprawiedliwością
społeczną. Jako komentarz do sytuacji, gdy jednostka skupia w swoim ręku władzę
i staje się tyranem i dyktatorem. Jeśli chodzi natomiast o sam styl, film
zwraca uwagę, gdyż zastosowano w nim różne rodzaje animacji. Choć widać po nim, że się postarzał, nadal
wart jest obejrzenia. W razie seansu z
dziećmi, polecam raczej dla dzieci starszych, nastolatków nawet, gdyż w filmie znalazło się kilka mocniejszych
scen, zdecydowanie nie dla widzów małoletnich.
2. „Wodnikowe Wzógrze”
(1999-2001)
źródło: https://www.youtube.com/watch?v=4i1sqMef5AQ |
Serial animowany mocno
osadzony w prozie Adamsa. Trzon historii jest w zasadzie ten sam, tyle, że
historie mocno uładzono, pozbawiając ją elementów problematycznych. Króliki są
pięknie i różnorodne, ich charaktery mocno rozwinięto. W przeciwieństwie do poprzednika, łatwo je
rozpoznać, mają znacznie bardziej zróżnicowane osobowości. Ich zachowania
prościej odnieść do konkretnych ludzkich
postaw. W filmie z 1978 roku króliki mocno zlewały się ze sobą, zbyt podobne,
by się do nich przywiązać, współczuć im czy kibicować. Serial składa się z
trzech serii po trzynaście odcinków. Na
zapoznanie się z całością trzeba poświęcić trochę więcej czasu niż ma się do w
święta.
3. „Wodnikowe Wzgórze”
(2018)
źródło: https://i1.wp.com/storgy.com/wp-content/uploads/2019/01/watership-down-poster.jpg?fit=1024%2C576&ssl=1 |
Kiedy dowiedziałam się,
że BBC po raz kolejny ekranizować będzie prozę Adamsa, wprost nie posiadałam
się z radości i gdy tylko Netflix zaczął go dystrybuować, postanowiłam spędzić
święta Bożego Narodzenia z królikami. No bo co mogło pójść źle, no co? Niestety,
dość mocno się rozczarowałam. Nie wiem czy zabrakło funduszy, czy od początku budżet
był opłakany, ale animacja wyglądała koszmarnie. Jakby wykonano ją dekadę wcześniej
dla przeciętnej gry komputerowej. Coś okropnego. Króliki pozbawione są
osobowości, trudno zaangażować się w ich losy. Na dodatek wszystkie są bardzo
podobne do siebie, tak, że czasami trudno się zorientować, który jest który. Serial
niby stawiał na widza dorosłego (ewidentnie robiąc wycieczki w stronę reżimów),
a mimo to okropnie zawodził scenariuszowo. Niby nadal był opowieścią o
okrucieństwie i cenie wolności (owszem, nieco złagodzoną w stosunku do wersji z
1978), ale odcinki wydawały się rozwleczone, za długie i nudne. „Wodnikowe
Wzgórze” powinno być pełne emocji, bo to naprawdę świetna historia, która
dobrze opowiedziana, ściska za serce, a tymczasem nie wzbudzało żadnych. Specjalnie
przełączyłam się nawet na napisy, ale z żalem stwierdzam, że serialu nie
ratowała nawet świetna oryginalna obsada głosowa - James McAvoy jako Leszczynek czy tegoroczna
zdobywczyni Oscara, Olivia Colman jako Truskawka. „Wodnikowe Wzgórze” wskoczyło
nawet na listę moich rozczarowań roku 2018. Obejrzeć można, bo to tylko cztery
odcinki, ale przyznaję, że spodziewałam się czegoś znacznie, znacznie lepszego.
4. „Piotruś Królik”
(2018)
źródło: https://s3.viva.pl/newsy/zdjecie-z-filmu-piotrus-krolik-455551-MT.jpg |
Wariacja na temat
postaci stworzonych przez Beatrix Potter. A przyznać trzeba, że są to postaci
naprawdę urocze. Uroczy jest Piotruś, urocze są jego siostrzyczki. Urocza jest
gęś Tekla i jeż pani Mrugalska. Uroczy jest borsuk Tadeusz. W ogóle słowo „uroczy”
to chyba uniwersalny klucz do tych opowiastek. Film wrzucił te wszystkie urocze
postaci do filmu aktorskiego. Udało się? Poniekąd. Przede wszystkim
problematyczny był dla mnie nieco punkt wyjścia. Otóż zwierzaki co rusz okradają pana Mc Gregora, właściciela
ogrodu. No cóż, zwierzaki chcą jeść. Są miłe, sympatyczne i puchate, pan MC
Gregor jedzenia ma dużo, wystarczyłoby dla wszystkich, mógłby się przecież
podzielić. No mógłby. Tyle, że pan Mc Gregor nie chce się dzielić. Niemiłe to,
no, ale cóż, takie jego niezbywalne prawo. Jego ciężka praca, jego warzywa, on
decyduje. A mimo to Piotruś i ekipa wciąż go okradają. Pan Mc Gregor (poniekąd
z winy uroczych zwierzątek) dostaje zawału i umiera. Zjawia się młody krewny
pana Mc Gregora, który też rozpoczyna wojnę pojazdową z królikami i spółką. A
właściwie tym razem głównie z Piotrusiem o względy ślicznej sąsiadki. Owszem,
niby króliczek przechodzi przemianę, niby obaj , zarówno sąsiad, który nie
lubił zwierząt, jak i króliczek, uczą się czegoś i zmieniają, ale… pozostaje to
uczucie, że Piotruś jest małym, uroczym, puchatym gnojkiem. Oglądałam ten film,
owszem, nie jestem targetem, nie mam sześciu lat, ale cały czas miałam
wrażenie, że to nie jest mój Piotruś. Mój Piotruś był rozrabiaką, ale nie
gnojkiem (choć może mam tendencję do idealizowania ludzi… i zwierząt). Obsada aktorska
stara się jak może i wypada bardzo dobrze. Rose Byrne sprawdza się świetnie
jako przesympatyczna sąsiadka plastyczka. Oczywiście w Polsce film był grany z
dubbingiem i w takiej też wersji go oglądałam, ale jeśli chodzi o głosy
oryginalne, to w roli sióstr wrednego króliczka wystąpiły Margot Robbie i Daisy
Ridley. Co do animacji zwierzątek, to „Piotruś Królik” mija linię mety w
momencie, gdy „Wodnikowe Wzgórze” nawet nie wystartowało. Animacja jest
przepiękna, dopracowana w każdym szczególe, żywa, a film kolorowy i przyjemny
dla oka. Dzieciom się spodoba, a dorosłego nie zaboli… za bardzo.
5. „Świat królika
Piotrusia i jego przyjaciół” (1992-1995)
źródło: https://i.ytimg.com/vi/h3nqPokyGww/hqdefault.jpg |
Seria filmów
animowanych ekranizujących książeczki Beatrix Potter. Filmiki trwają około 25
minut. Każdy z nich można oglądać jako osobną historyjkę. Jeśli nie ma wśród
Was miłośników króliczków, zawsze możecie się zdecydować na historie dotyczące
jeżynki pani Mrugalskiej czy borsuka Tadeusza. Historyjki są ślicznie
zanimowane, zwierzaczki przecudne, a same bardzo mądre. Jeśli wasze dzieci nie znają jeszcze Piotrusia
Królika, to od tych właśnie bajek doradzałabym zacząć. Dodatkowym smaczkiem są wstawki aktorskie, pokazujące
scenki z życia pisarki.
6. „Miss Potter” (2006)
źródło: http://images2.fanpop.com/images/photos/7300000/Miss-Potter-Wallpaper-miss-potter-7330671-1280-1024.jpg |
Film biograficzny (czy
może raczej poniekąd biograficzny, bo wiadomo, każdą biografię należy stosownie
ubarwić) o Beatrix Potter. Historia opowiada o drodze jaką autorka przebyła od
mającej marzenie zahukanej młodej kobiety, której kreatywność tłamszona była
przez rodziców do jednej z najsłynniejszych pisarek dla dzieci XX wieku. Film
aktorski przeplata się tu z przesympatycznymi animowanymi wstawkami dotyczącymi
bohaterów książeczek Beatrix Potter. Nasza autorka bowiem czasami pozwala sobie
na rozmowy z Piotrusiem i resztą. Film może nie jest wybitny, to taka opowieść
o feminizmie w wersji light, ale jest równie urokliwy, co pisarstwo pani
Potter. Poza tym obsada wykonuje świetną robotę. Doskonała jest zarówno Renee
Zellweger w roli tytułowej, jak i Ewan McGregor jako jej wydawca. Nawet w
rolach drugoplanowych mamy tu świetną obsadę, między innymi Emily Watson czy
Barbarę Flynn. „Miss Potter” to jeden z tych filmów, którymi spokojnie można
sobie poprawiać samopoczucie. A i zapomniałabym, dochodzą tu jeszcze
niewątpliwie wszystkie walory filmu kostiumowego. Ładne stroje, ładne wnętrza i
świat, którego od dawna już nie ma.
7. „Kto wrobił Królika
Rogera” (1988)
źródło: https://film.org.pl/wp-content/uploads/2018/06/kto-wrobil-krolika-rogera.jpg |
Połączenie filmu
aktorskiego z animacją. Alternatywny świat, w którym obok ludzi żyją sobie
spokojnie postaci animowane. Hollywood, lata 40. Ginie pewna ważna szycha
świata filmu, a podejrzenia padają na aktora – królika Rogera, gdyż ten miał z
nim spięcie kilka dni wcześniej. Film
korzysta ze schematów kina noir, kina gangsterskiego, komedii
kryminalnej. Na jednym ekranie zobaczymy postaci należące do konkurencyjnych
wytwórni – Warnera i Disneya. Animacja została wykonana bez użycia komputerów,
ale nawet dziś świetnie się broni. Kto jeszcze nie widział, powinien nadrobić. Choćby po to, by zobaczyć Panią Królikową,
jedną z największych seksbomb w historii kinematografii światowej.
8. „Kosmiczny mecz”
(1996)
źródło: http://zone.cotucotam.pl/foto/thumb/large/kosmiczny-mecz_1466014396.jpg |
Zastanawialiście się kiedyś,
jak rozwijała się kariera sportowa Królika Buksa po zakończeniu kosmicznego
meczu? T. twierdzi, że na pewno nabawił się kontuzji w łapie i dlatego nigdy
już potem o nim nie słyszeliśmy. A może zadziałały mechanizmy dyskryminacji i
nie dopuszczono go do grania z ludźmi? Zanim jednak królik zachorzał na łapę,
kosmici zechcieli go porwać. Więc sobie Bugs wymyślił, że on i jego drużyna rozegrają
ze złolami mecz. Jeśli wygrają, zostają na ziemi, jeśli nie, kosmici mogą ich
zabrać. Królik wybrał koszykówkę. W końcu był dużo, dużo większy niż kosmici,
więc się nie obawiał. Ale kosmici urośli niczym pieczarka na nawozie. Więc
sobie Burgs do drużyny przygruchał Michaela Jordana. Jeśli się lubi animki, można obejrzeć. Plus
oczywiście po raz pierwszy pojawia się Lola, a na nią zawsze miło się patrzy.
Życzę Wam króliczkowych
Świąt – wesołych, puchatych, spędzonych w gronie dobrych ludzi i na oglądaniu dobrych
filmów (jeśli znajdziecie czas). Pamiętajcie pójść na spacer, bo zapowiada się
piękna pogoda. Wszystkiego najlepszego!
Tekla Kałużyńska, Pani Mrugalska i Puchowy Ogonek również życzą Wesołych Świąt!
Wspaniały wpis. Przemiły, króliczkowy i wielkanocny :) Z wymienionych przez ciebie filmów słyszałam tylko o "Kto wrobił..." Beatrix Potter też nie czytałam. Na razie mnie nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńPięknych i radosnych Świąt1