Kilka minut na lodzie (i cała reszta poza nim)


Lubię łyżwiarstwo figurowe. To sport, który przyjemnie się ogląda. Łyżwiarze mają ładne stroje, a w ich występach pojawiają się elementy gry aktorskiej. To więcej niż sam sport. Ucieszyłam się, gdy się dowiedziałam, że Netflix postanowił zrealizować serial, którego bohaterami zostali młodzi łyżwiarze.
            Kat jest młodą, utalentowaną łyżwiarką, która ma przed sobą świetlaną przyszłość. Jest na tyle dobra, że być może pojedzie na igrzyska olimpijskie. Niestety jej marzenia rujnuje wypadek. Kat, podczas występu, skacze tak niefortunnie, że ulega wypadkowi, rozbijając sobie podstawę czaszki. Poznajemy ją w momencie, gdy młoda łyżwiarka próbuje uporać się ze strachem przed skokami, walcząc o powrót na lód.
            Styczniowa premiera Netflixa jest serialem bardzo przyzwoitym, tym bardziej dziwi decyzja, że został anulowany. Przede wszystkim stoi porządnie wykreowanymi bohaterami. Kat, oprócz tego, że musi poradzić sobie z traumą po wypadku, cierpi także na odziedziczoną po matce chorobę dwubiegunową, którą ukrywa przed światem i stara się trzymać w ryzach. To dobrze, że serial podejmuje ten temat i wchodzi w to tak głęboko. Przede wszystkim widzimy ewolucję bohaterki. Od dziewczyny, która ma wpojone przez matkę, że należy ukrywać chorobę, w żadnym razie nie okazywać słabości, do momentu, w którym bohaterka sama dochodzi do tego, iż poszukiwanie pomocy i wsparcia u innych wcale nie jest oznaką słabości, lecz siły.
            Z wątkiem choroby dwubiegunowej w dużej mierze związany jest także wątek matki bohaterki i tego jak bardzo jej nieradzenie sobie z chorobą zaważyło na relacjach w rodzinie. Kat wyraźnie zdaje sobie sprawę, że jeśli nie będzie uważała, łatwo może zamienić się w swoją matkę, a tego nie chce. Być może stwierdzenie, że nią gardzi jest na wyrost, ale zdecydowanie ma do niej pretensje. Jest zła, że musi radzić sobie nie tylko ze swoją chorobą, ale także z przypadłością matki. To rodzic jest tą osobą, która powinna o nas dbać, zapewnić nam bezpieczeństwo. Tymczasem Kat znajduje się w sytuacji, w której to ona przyjmuje rolę rodzica własnej matki – dba o nią, pilnuje, by przyjmowała leki. W całą sytuację wplątana jest także młodsza siostra Kat, która nie jest dotknięta chorobą, i którą łyżwiarka próbuje się opiekuje. Ostatecznie okazuje się jednak, że matka nie jest do końca taką osobą, jaką widziała w niej córka – nie jest tylko kobietą złamaną przez chorobę, ze zmarnowanym życiem. Twórcy „Spinning out” zadbali, by pokazać nam dwubiegunówkę z różnych punktów widzenia.

            Dwójka naszych głównych bohaterów zbudowana jest oczywiście na zasadzie kontrastu – biedna, ale porządna dziewczyna i bogaty dandys. Ostatecznie serial pokazuje nam, że jest nieco inaczej, czyniąc zarówno z Kat, jak i z Justina postaci znacznie bardziej wielowymiarowe i obudowując ich relację całkiem ciekawą przeszłością – tym razem to dziewczyna jest tą, która kiedyś zawaliła, złamała serce i odeszła.
            Jak na serial o młodych łyżwiarzach, to łyżwiarstwa figurowego jest tu dość mało. „Spinning out” skupia się bardziej na wątkach obyczajowych dotyczących postaci. Mimo wszystko temat uprawiania sportu twórcy również pokazują z kilku perspektyw. Przede wszystkim pozwalają sobie na skopiowanie kilku kostiumów, które podczas swoich występów nosili prawdziwi łyżwiarze figurowi. Jeśli ktoś interesuje się tym sportem, łatwo je rozpozna i będzie to dla niego na pewno niezły smaczek. Pierwszych kilka odcinków „Spinning out” dość trudno mi było przebrnąć, bo po nich miałam wrażenie, że łyżwiarstwo figurowe to tylko odcięte palce, zbite podstawy czaszki, złamane ręce i nogi, obtarcia i stłuczenia. Wyglądało to dość nieprzyjemnie. Ale te fragmenty uświadamiają, że łyżwiarstwo figurowe to nie tylko piękne sukienki i ładne choreografie. To godziny żmudnych i bolesnych treningów, a słowa „sport to zdrowie” niekoniecznie są prawdziwe, bo sport to także urazy – fizyczne i psychiczne.
Z uprawianiem łyżwiarstwa związane jest także molestowanie seksualne. Tego wątku serial również nie omija. Kat jest dzieckiem ze związku trener-zawodniczka, po którym posypała się kariera jej matki, o czym ta nie pozwala dziewczynie nigdy zapomnieć. Co więcej Kat nie jest pewna czy nie jest owocem gwałtu, gdyż jej matka miała w tym okresie epizod psychotyczny i nie jest pewna, w jakich okolicznościach zaszła w ciążę. Dlatego Kat tak bardzo pilnuje młodszej siostry i zwraca baczną uwagę, w jaki sposób dotyka ją trener.  Trener natomiast okazuje się bardzo porządnym gościem próbującym pomóc całej rodzinie, któremu oskarżenia rzucane w jego kierunku nie pomagają. Serial uzmysławia nam jak bardzo należy w takich sytuacjach z jednej strony uważać.
            Sport to też dbanie o wizerunek. W tym kontekście bardzo ciekawą postacią jest rosyjska trenerka Justina, która aby móc jechać na olimpiadę, musiała wyrzec się miłości do swojej partnerki. Gdyby się wydało, że jest w związku z kobietą, jej kariera byłaby skończona. Czy przez to, że kochała inną kobietę, w jakikolwiek sposób ucierpiały jej zdolności? Oczywiście, że nie. Czy miałoby to znaczenie dla jej trenerów i osób decyzyjnych w sprawie wyjazdu? Oczywiście, że tak. W kontekście decyzji Swietłany pojawia się też problem, ile gotowi jesteśmy poświęcić dla kariery i czy w ostatecznym rozrachunku warto poświęcać ludzi, na których nam zależy.
           
Kolejnym ciekawym wątkiem jest ten poświęcony najlepszej przyjaciółce naszej bohaterki, która jest znacznie mniej utalentowana od Kat. Każdy sukces jest w jej przypadku okupiony długimi treningami i poświęceniem. Dziewczyna świadomie naraża zdrowie, by wziąć udział w konkursie. Nie chce zawieść oczekiwań rodziny. Szkoda jej także lat poświęconych na treningi. Serial pokazuje, że zaprzepaszczenie edukacji dla kariery sportowej to nie zawsze najlepsze wyjście. Niekiedy może ono prowadzić do zmarnowanego życia.
            „Spinning out” to naprawdę ciekawy i dobrze skonstruowany serial. Może nie wybitny, może niepozbawiony wad, ale z całą pewnością wart uwagi. Tym bardziej dziwi decyzja Netflixa o anulowaniu go. Szkoda, bo chętnie poprzebywałabym z tymi bohaterami dłużej i dowiedziała się jakie są ich dalsze losy.

Komentarze

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej