Dlaczego nie lubię pisarstwa Anety Jadowskiej



Na łamach bloga pisałam już raz o twórczości Anety Jadowskiej. Stwierdziłam wtedy, że mnie nie zachwyca. Jednak nie lubię nie kończyć raz rozpoczętych historii, to po pierwsze, a po drugie spotkanie z Jadą nie było na tyle przykre, bym odczuwała niechęć przed powtórzeniem go.
            Dora Wilk nie byłaby sobą, gdyby nie wikłała się w kłopoty. Tym razem ma je z pewnymi bogami, którzy chcą zabawić się kosztem jej przyjaciół. Dora stara się więc zapobiec wojnie wiszącej w powietrzu i zagładzie wielu istnień nie tylko wśród magicznych, ale i wilkołaków, wampirów, a nawet aniołów i diabłów. Tak w skrócie przedstawia się fabuła powieści „Bogowie muszą być szaleni”.
            W zasadzie, jeśli chodzi o drugą powieść Anety Jadowskiej, muszę powtórzyć wiele z moich poprzednich spostrzeżeń. Zarówno jeśli chodzi o zalety książki, jak i jej wady. Niewątpliwą zaletą jest pomysł systemowości. Tutaj muszę zauważyć, że autorce należą się wielkie brawa. Również magiczny Thorn prezentuje się zachęcająco, choć porównywanie Polki do Ilony Andrews czy Parrici Briggs wydaje mi się bardzo na wyrost. Kłopot w tym, że na wizji świata przedstawionego i sprawnym piórze, wszak to polonistka, plusy pisarstwa Jadowskiej się dla mnie końca. Gorzej, że gdy przyjrzeć się tej fabule dokładniej, zaczyna się sypać. Całą książkę mowa jest o wielkiej wojnie. A co robi Dora? Chodzi od jednych do drugich i tylko gada. A koniec końców bogowie załatwiają i tak sprawy między sobą. Opis tej wielkiej, straszliwej potyczki ma pół strony i właściwie mogłaby się ona odbyć bez naszej wiedźmy, która gdyby się tak zastanowić, to pasuje tam, jak pięść do nosa. Czytałam i miałam wrażenie, że to ten odcinek „Big Bang Theory”, w którym dziewczyna jednego z bohaterów tłumaczy mu, że w filmach o Indianie Jonesie, Indy nie jest w ogóle potrzebny. Tak samo nie jest potrzebna Dora w wojnie bogów. A tak, zapomniałam, przecież bez Dory Wilk nic obejść się nie może!
            Minusów jest znacznie więcej. Dora to typowa Mary Sue. I niestety, muszę przyznać, że z tomu na tom jest coraz gorzej. Jeszcze chwila, a jedyną osobą, której Jadowska będzie w tym względzie ustępować, będzie Katarzyna Michalak ze swoimi heroinami, na czele z Analelą, co nie świadczy dobrze o Jadowskiej. Dora jest wredna, Dora zachowuje się głupio, a mimo to jest cudowna, wspaniała, wszyscy chcą się z nią przespać, wszyscy wznoszą peany na jej cześć, wszyscy chcą ją mieć w swoim systemie. Dora ma wielką moc, Dora wszystko potrafi. Okropność. Na dodatek opisy Jadowskiej pełne są afektacji i megalomanii, tak namacalnej, że się niedobrze robi.
            Samo wydanie też pozostawia wiele do życzenia. Jasne, wiadomo, Fabryka zawsze była nastawiona na robienie pieniędzy, ale ilość literówek, które można znaleźć w tekście, podpada już w zasadzie pod obrazę czytelnika. Wypada jednak oddać do druku tekst, który nie jest niechlujny. O „Bogowie muszą być szaleni” nie można tego powiedzieć – literówki, powtórzenia. Właściwie, moim zdaniem, co przykre, obserwujemy zmierzch Fabryki Słów.
            Muszę po raz kolejny powtórzyć to, co napisałam już poprzednio. W zasadzie łatwo mnie zadowolić. Nie jestem miłośniczką tekstów wyszukanych. Wystarczy mi dobra historia, ciekawie opowiedziana i w miarę sprawnie napisana. Jednak nie znajduję wśród polskich fantastów dobrych pisarzy. Jakub Ćwiek ma niesamowitą wiedzę, za którą go podziwiam, ale jego książki, są w dużej mierze o niczym i zadziwia mnie ich popularność (vide „Chłopcy”, „Dreszcz”). Pisarstwo Anety Jadowskiej wciąż ma dla mnie więcej minusów niż plusów. Fenomenu Katarzyny Bereniki Miszczuk nie rozumiem (cykl o piekielnicy – niby to miało być śmieszne? Nuuuuuuda). Kossakowska? Po doskonałych „Obrońcach królestwa” już nic. Marta Kisiel. Tak. Kisiel się wybija, ale też jest, moim zdaniem przeceniona. Dajcie mi dobrego fantastę, takiego, którego czytając, krzyknę „wow”. Na razie płacz i zgrzytanie zębów.

Komentarze

  1. Im dalej, tym Dora staje się "ciekawsza" - jej wyjątkowość nie ma końca, przeczytałam 4 czy 5 tomów (tej abstrakcji nie mogłam sobie darować!) i ciągle tylko zastanawiałam się, ile jeszcze magicznych genów się jej dostanie i jak bardzo superbohatersko zostanie jeszcze doładowana.
    Osobiście najbardziej "Wzrusza mnie" wątek związku Dora-diabeł-anioł, przy czym ten trzeci, zakochany w pannie Wilk po same uszy, jest traktowany jak... BRACISZEK. No ale Dorcia jest taka cudowna, że w zupełności mu to wystarcza!
    ... oh, czekaj, nie zaspoilerowałam przypadkiem? Jeśli tak, to przepraszam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, po pierwszym tomie byłam tak zdołowana stylem i zniesmaczona niektórymi dialogami, że nawet nie zechciałam sięgnąć po kontynuację i widać dobrze zrobiłam. W książkach Jadowskiej wkurzało mnie to samo, o czym pisałaś. I nie mam zamiaru tej serii, ani tez autorce kolejnej szansy dawać. Co ciekawe, na konwentach Anetę jako osobę bardzo polubiłam - potrafi mówić do rzeczy i z humorem. Ale może niech lepiej przy mówieniu pozostanie...
    Ćwiek... hm, lubię jego książki, ale faktycznie nic nie wnoszą do mojego życia poza rozrywką, relaksem i humorem. Mnie to wystarcza, chociaż Kłamca mi się nie podobał...
    Chcesz przystępnego polskiego fantastę? Marcin Wroński - Wąż Marlo i Tfu, pluje CHlu! - to książki z tego samego uniwersum, że tak powiem i naprawdę dobrze napisane moim zdaniem. Szkoda tylko, że autor porzucił ten cykl i teraz pisze kryminały. Ale dobrze mi się go czytało i poysły na fabułę są dość specyficzne.

    OdpowiedzUsuń
  3. och, dostałam całą serię od męża, teraz boję się zacząć czytać. Z całego serca polecam "Invocato" Agnieszki Tomaszewskiej, ciężko było przebrnąć przez pierwsze 15, może 20stron, ale później to było prawdziwe "wow". mam masę książek jeszcze nie przeczytanych a do "Invocato" powracam zawsze kiedy mam ochotę na coś dobrego i tak moja miłość do tej książki trwa. Czytałam ok 7razy i za każdym razem przeżywałam. Pozdrawiam i zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadza się z Tobą we wszystkich możliwych procentach! Jejku, i Michalak nie lubisz <3 Tak, dziękuję, istnieją na świecie jeszcze jacyś ludzie wśród blogerów książkowych, ostatnio czytałam pozytywne recenzje "dzieu" obu tych pań, takie pozytywne takie to pełne akcji te książki, a AutorKasia to wzrusza do łez, prawdziłe arcydzieła to ona pisze. Prywatnie do tego zestawienia dorzuciłabym jeszcze Witkiewicz (wybacz, muszę to nadmienić) to grafomania pierwszej klasy, "Moralność Pani Piontek" to nielogiczne coś, bez większej fabuły...

    http://leonzabookowiec.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej