Klątwa i rewolucja!
W grudniu Egmont uraczył
nas polskim wydaniem dwóch świetnych komiksów – „Sambre” oraz „Wojna
Sambre’ów”. Ich autorami są belgijscy artyści Bernard Yslaire i Balac. Główna
seria, „Sambre”, wychodzi od 1986 roku do dziś, natomiast poboczną
zapoczątkowano w 2007 roku.
„Wojna Sambre’ów” to opowieści losach francuskiej rodziny,
będącej właścicielami ziemskimi, której losy obserwujemy na tle ważnych
wydarzeń historycznych. Nie bez przyczyny zaczynam od serii pobocznej, gdyż opisane
w niej zdarzenia są chronologicznie wcześniejsze. W tomie z głównej serii,
zatytułowanej „Sambre” i zbierającej cztery oryginalne zeszyty („Zniosę dla
ciebie wszystko”, „Wiem, że przyjdziesz”, „Wolność, wolność…” oraz „Czy musimy
umrzeć razem?”), perypetie bohaterów zostały ukazane na tle francuskiej
Wiosny Ludów w 1848 roku, natomiast w tomie serii pobocznej „Wojna Sambre’ów:
Maksym i Konstancja”, która z kolei jest wydaniem zbiorczym tomów „Narzeczona
jego bezsennych nocy t. 1 i 2” oraz „Spojrzenie wdowy” akcja ma miejsce jeszcze
w XVIII wieku, podczas panowania Ludwika XVI i Marii Antoniny.
Oba cykle o rodzinie Sambre są bardzo ciekawe i wprost nie
można się od nich oderwać. To zadziwiający i bardzo dobrze skrojony mariaż
opowieści historycznej, przygodowej, obyczajowej, romansu, erotyki i
fantastyki. Losy rodziny są bowiem przedstawione nie tylko na tle
najważniejszych kart z historii Francji, ale też osnute wokół opowieści o
wojnie oczu – pradawnym konflikcie religijno-ideowym. Z jego powodu na członkach
rodu ciąży pewnego rodzaju przekleństwo, z którym nie są zdolni walczyć.
Źródłem grozy w komiksie nie jest jednak wyłącznie
nieuchwytna klątwa dotykająca Sambre’ów. Jest nim także sama otaczająca
bohaterów rzeczywistość. Rodzina żyje ponad stan, podczas gdy przez królestwo
przetaczają się krwawe rewolucje i ciągłe konflikty. Wszyscy są dla siebie
okrutni. Nigdy nie wiadomo, kto i kiedy zginie.
Nie jestem przekonana czy historii tej potrzebne było
epatowanie seksem, bowiem bez wątków erotycznych nic by nie straciła. Rozumiem,
że ukazanie cielesnego rozpasania miało być dowodem, że ze względu na pożądanie
tracimy rozum, a następnie duszę, ale ten element akurat najmniej mnie
przekonywał.
Komiks jest też przepięknie narysowany, przemyślany w każdym
detalu. Twórca doskonale operuje kolorem. Przeważa czerń i czerwień, za pomocą
których, jak się okazuje na przykładzie „Sambre’ów”, można zobrazować
absolutnie wszystko. Choć dominują tu właściwie dwa kolory, pozwalają na
pokazanie okrucieństwa świata, jego brzydoty i nieprzewidywalności. Na dodatek
to, jak historia jest przedstawiana, doskonale współgra z wydarzeniami. Kolory
oddają symbolikę wciąż toczącej się wojny właścicieli czerwonych i czarnych
oczu, w trakcie której ci, którzy mają oczy niebieskie, zielone i piwne wciąż
tylko cierpią.
![]() |
Kadr pochodzi ze strony: https://emp-scs.img-osdw.pl/img-p/1/egmont/44ca7fa2/std/492-452/14054412o.jpg |
„Sambre” i „Wojna Sambre’ów” to naprawdę doskonałe komiksy,
tak w warstwie fabularnej, jak i ilustracyjnej. Czerpałam prawdziwą przyjemność
z ich lektury, czego i Wam życzę. Zapoznajcie się z nimi, bowiem jest tu
wszystko, czego można oczekiwać od dobrej powieści graficznej.
Komentarze
Prześlij komentarz