Ile krwi pozbawi nas "Vampyr"?


Lubię wampiryczne klimaty. Obcowanie z tego rodzaju historiami, czy to w książkach, czy też na ekranie, zawsze sprawiało mi przyjemność. Kiedy więc usłyszałam, że pojawi się gra, której bohaterem będzie wampir, podeszłam do sprawy entuzjastycznie. Gra wyszła, zbierając mieszane recenzje, a ja, ponieważ jestem niedzielnym graczem i nie będę ukrywać, znacznie bardziej wolę wydawać pieniądze na książki niż na gry, odłożyłam zapoznanie się z nią na później, gdy stanieje. W końcu wyleciało mi z głowy. Jednak jakiś czas temu tytuł pojawił się w ofercie PS Plus jako jedna z darmowych propozycji, a obok tego nie mogłam już przejść obojętnie.

            Mowa o grze „Vampyr”, której bohaterem jest doktor Jonathan Red. Akcja dzieje się na początku XX wieku. Lekarza poznajemy w momencie, gdy staje się trupem. Właśnie przebudził się do życia po życiu, w amoku mordując własną siostrę. Gnębiony poczuciem winy postanawia odkryć, kto stoi za jego przemianą w wampira i solidnie się z nim policzyć. W skutek zbiegu okoliczności zostaje zatrudniony w szpitalu Pembroke jako lekarz, gdyż w mieście szaleje właśnie epidemia hiszpanki i trup ściśle się dość gęsto.

            Zacznijmy od plusów. Historia przedstawiona w grze jest dość wciągająca. Wcielając się w naszego doktora, próbujemy odkryć w jaką intrygę został wplątany. Dostajemy też kilka zadań pobocznych, polegających głównie na opiekowaniu się pacjentami, tego wyleczyć z migreny, tamtego ze zmęczenia.


Akcja rozgrywa się na początku XX wieku, ale mocno czuć jeszcze wiek XIX. Jako lekarz podróżujemy przez wiele dzielnic Londynu, który został dobrze odwzorowany. Odwiedzimy zarówno piękne, arystokratyczne rezydencje, gdzie pełno jest antyków, posągów i przestrzeni, jak i biedne, brudne i obskurne zakątki Wchitechapel, gdzie nikt o zdrowych zmysłach nie zapuszczałby się po zmroku.

            Gra bardzo dobrze oddaje też klimat epidemii (może nie najlepszy na dzisiejsze czasy, ale przez to wcale nie mniej ciekawy). Dzielnice Londynu są zamknięte, odseparowane od siebie, wszędzie wiszą ostrzeżenia o kwarantannie, jest dość klaustrofobicznie i ponuro.

            Dużym atutem gry jest również świetna muzyka, która dodatkowo podbija klimat (dużo rzewnych, ale przyjemnych dla ucha skrzypiec).

            No dobrze, tyle plusów, teraz skupmy się na minusach. Przede wszystkim choć „Vampyr” jest grą, która udaje otwarty świat (teoretycznie nasz doktor ma w każdej chwili możliwość pójść, gdzie tylko chce), to tak naprawdę jest bardzo linowa. Niby pozwala nam na wybory, ale są to wybory iluzoryczne, które nijak nie wpływają na przebieg rozgrywki i ostatecznie nie mają żadnego znaczenia. Co łączy się też z moim drugim zarzutem. Gra ma niesamowity klimat, ale z drugiej strony przestrzenie, przez które podróżujemy, są tak naprawdę dość puste i mało interaktywne, a proponowane nam dodatkowe aktywności (wspominane leczenie pacjentów) sprowadzają się do tego samego i są mało angażujące.

           


Choć ustawiłam sobie tryb fabularny (bo w grach, podobnie jak w książkach, najbardziej lubię poznawanie historii, nie cierpię męczyć się, gdy coś mi nie wychodzi i podchodzić kilkakrotnie do tego samego zadania czy przeciwnika, mam za mało wolnego czasu, by się w to bawić), „Vampyr” mnie spowalniał, gdyż mimo mapy, często gubiłam się w londyńskich uliczkach i musiałam sprawdzać w internecie, jak dość w miejsce, w którym obecności wymagała ode mnie gra (zapomnijcie o „szybkiej podróży” czy naprowadzających kropkach, nic z tego, wszędzie „z buta”).

            Minusem okazało się też zakończenie. Trochę mnie rozczarowało, okazało się zarazem płytkie i przekombinowane (uwierzcie mi, to jest możliwe). To ten typ gry, kiedy docierasz do zakończenia, ogrywasz je i jesteś bardzo zdziwiony, że dałeś radę je przegapić, że to już.

            Koniec końców „Vampyr” to gra przyjemna, ale daleka od wybitności. Ma klimat starych historii o wampirach, dobrą muzykę i angażującą historię, ale przy tym potrafi być irytująca, powtarzalna i chwilami mocno męcząca. To gra, którą można kupić, jeśli będzie w promocji. Najlepiej dodawana do chipsów.

Komentarze

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej