Cukierek albo psikus w wydaniu Brandona Mulla

 


Brandon Mull to amerykański autor książek dla młodszej młodzieży. W Polsce najbardziej znany jest z cyklu „Baśniobór”. W październiku nakładem Wilgi ukazało się trzecie wydanie „Wojny cukierkowej” (pierwsze pojawiło się w 2007 roku). Ponieważ przez dłuższy czas książka była niedostępna, gdy pojawiło się wznowienie, sięgnęłam go nie z dużą chęcią i zainteresowaniem. Chciałam sprawdzić, jak prezentują się inne pozycje autora tak lubianego przeze mnie „Baśnioboru”.

Bohaterami „Wojny cukierkowej” jest czworo przyjaciół – Nate, Gołąbek, Trevor i Summer, którzy pewnego dnia odwiedzają po szkole nowy sklep z cukierkami. Tak poznają panią White. Szybko dowiadują się, że kobieta jest czarownicą. W zamian za łakocie o niezwykłych właściwościach, które starsza pani dla nich przygotowuje (są cukierki pozwalające pluć ogniem, cukierki do skakania na duże odległości, cukierki umożliwiające przemieszczanie się między lustrami), zgadzają się wykonywać dla niej różne zadania. Kiedy jej prośby stają się coraz bardziej dziwaczne i niebezpieczne, dzieci nabierają podejrzeń.

„Wojna cukierkowa” to naprawdę dobra książka dla młodszej młodzieży. Mamy w niej ciekawych bohaterów – dzieciaki, które wspierają się nawzajem, dbają o siebie, potrafią myśleć o konsekwencjach własnych czynów. Mull porusza również problem przemocy w grupie rówieśniczej oraz tego, że niełatwo jest się dopasować do grupy, będąc nowym w mieście czy lubiąc się uczyć i nie kryjąc się z tym. Okaże się również, że nienaturalnie długie życie to nic dobrego i nie należy obsesyjnie go pragnąć. Białe krówki, które w powieści czarownica podtyka rodzicom dzieci, mają silne działanie uzależniające. Autor pokazuje, jakie konsekwencje dla funkcjonowania rodziny może mieć pojawienie się używek.

Mamy też sporo odwołań do literatury i kultury. Pojawia się aluzja do „Powiedz »przyjacielu« i wejdź” z „Władcy Pierścieni”, do niebieskich i czerwonych pigułek z „Matrixa” oraz oczywiście, najważniejsza i najbardziej czytelna, na której opiera się cała fabuła książki – do baśni o Jasiu i Małgosi oraz domku z piernika.

Ponadto książka pełna jest cudownych i bardzo sugestywnych opisów różnych słodyczy. Brandon Mull pisał o nich tak pięknie i obrazowo, że w trakcie lektury nie mogłam się nie oblizywać ze smakiem. Wręcz widziałam wszystkie te cukierki i ciasteczka oczyma wyobraźni.

Powieść mimo swoich czterystu stron trzyma dobre tempo, nie nuży, nie ma dłużyzn, co jest bardzo istotne w przypadku tekstów dla dzieci. „Wojna cukierkowa” to naprawdę kawałek porządnej literatury dla młodszej młodzieży, który nie tylko nie pozwoli się nudzić, ale i poruszy kilka istotnych życiowych tematów. Chociaż moim faworytem w dorobku Mulla nadal pozostanie pierwszy tom „Baśnioboru”, gorąco zachęcam do zapoznania młodszego rodzeństwa lub dzieci z historią Nate’a i jego przyjaciół. Naprawdę warto.

 

Komentarze

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej