Niesamowita powieść młodzieżowa

 


Samobójstwo i problemy psychiczne to bardzo trudny i bardzo ważny temat. Zwłaszcza samobójstwo wśród nastolatków, które, choć mało się o tym mówi, jest jedną z głównych przyczyn śmierci ludzi w młodym wieku. O ile chodzenie na terapię czy wizyty u psychiatry lub psychologa w przypadku dorosłych nie są już tematem tabu, o tyle dzieciństwo i wiek nastoletni, to w powszechnym mniemaniu wciąż wiek sielski i anielski, wolny od trosk. Dzieci i problemy psychiczne, myśli samobójcze? Ależ skąd! Psychiatria dziecięca i młodzieżowa w Polsce jest w bardzo kiepskim stanie, a nie można zaprzeczyć, że powodów do złego stanu psychicznego młodzież w XXI wieku ma naprawdę sporo. Problemy z rodzicami, w szkole, w grupie rówieśniczej, a obecnie także zagrożenia, które niosą za sobą nowe technologie – wszechobecny hejt oraz potrzeba dążenia do nieistniejącego (a mimo to obecnego w internecie) ideału. Dlatego z zaciekawieniem i nadzieją witam każdą książkę, której autor lub autorka ma odwagę poruszyć temat problemów psychicznych, depresji czy samobójstw wśród nastolatków i dorosłych.

Kilka lat temu na polskim rynku wydawniczym pojawiła się powieść „13 powodów”, w której nastolatka popełnia samobójstwo. Przed śmiercią wysłała kasety, które opisują tytułowe trzynaście powodów, dlaczego zdecydowała się na tak drastyczny krok jak targnięcie się (niestety udane) na własne życie. Pamiętam, że wtedy książka zrobiła na mnie duże wrażenie. Dziś widzę, że ten sposób podejścia do tematu samobójstwa miał także duże wady. Gdy myślę o „13 powodach” z perspektywy czasu, wydaje mi się, że skupianie się na dręczycielach, na obwinianiu innych, nie jest chyba najlepszą drogą do rozmowy o problemach młodych ludzi. W centrum książki Ashera ani przez chwilę nie stała Hannah Baker, ale jej dręczyciele. A w książce Danielle Jewando jest zupełnie inaczej. Główny bohater ma nieszczęście odkryć ciało swojego brata, który się powiesił. Nie potrafi zrozumieć, dlaczego to zrobił. Był przecież bardzo utalentowany, studia artystyczne stały przed nim otworem, matka była z niego dumna i wręcz go ubóstwiała, a koledzy lubili.

Choć akcja dzieje się w momencie, gdy Al już nie żyje, autorka stworzyła swoją powieść w taki sposób, że możemy całkiem nieźle go poznać. Przede wszystkim dlatego, że każdy rozdział otwierają jego krótkie wypowiedzi na temat rzeczy, które go interesowały – malarstwa, kosmosu, innych ludzi. Na dodatek Al pojawia się bardzo często we wspomnieniach swojego brata i koleżanki z pracowni plastycznej, Megan, która tworzy na Facebooku poświęconą mu pamiątkową stronę internetową.

Jestem pod wrażeniem, jak wiele tematów udało się Jewando zmieścić w swojej książce. Choć początkowo wydaje się, że nie było powodu, by Al podjął decyzję o zakończeniu swojego życia, stopniowo odkrywamy karty, które odsłaniają przed nami tajemnice: odejście ojca, fakt, że chłopak pochodził z mieszanej rodziny, problem pochodzenia z osiedla socjalnego, który skreślał zdolnego nastolatka w oczach części społeczeństwa, niezrozumienie przez rówieśników, gdyż Al był „inny”, „dziwny”, presja i szykany, którym z tego powodu podlegał, problem przynależności do mniejszości seksualnej czy podążanie za niezdrowym ideałem piękna lansowanym przez internet. O dziwo autorce udaje się każdy z tych problemów mocno zarysować, nie miałam wrażenia, że któryś potraktowała po macoszemu, choć niektóre zostają jedynie wspomniane.

Jewando dużo uwagi poświęca miejscu, jakie obecnie zajmuje internet w życiu młodych ludzi. Jak bardzo wrósł w ich codzienność, jak istotny jest dla nich każdy komentarz, każdy lajk, fakt, że w sieci wiodą drugie życie, niekiedy ważniejsze od tego realnego i mające na nie niebagatelny wpływ. W książce technologia nie jest już narzędziem, praktycznie rządzi życiem młodzieży. Czuć, że autorka doskonale wie, o czym pisze. Nie ma w tym sztuczności, nie ma moralizatorstwa. Jewando nie jest dorosłą osobą, która próbuje udawać zrozumienie technologii i mentalność młodych. Ona ją po prostu rozumie, zna schematy i doskonale opisuje je w swojej powieści. Boleśnie, prawdziwie. Nie ma w tym szczypty fałszu czy udawania.

„A gwiazdy niech płoną” to świetna, bardzo potrzebna i bardzo realistyczna książka. Doskonała zarówno dla młodych ludzi właśnie odbywających tę przerażająco trudną i koszmarną podróż nazywaną latami nastoletnimi, jak i dla ich rodziców, którzy również nie mają lekko, a także dla wszystkich psychologów, pedagogów i nauczycieli na co dzień pracujących z nimi i próbujących pomóc im zmagać się z problemami. Jedna z lepszych młodzieżowych książek, jeśli nie najlepsza, jakie czytałam w tym roku.

Komentarze

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej