Dla tych, którzy lubią Jadowską i Andrews

 


Jagoda Wilczek, bohaterka powieści Magdaleny Kubasiewicz „Kołysanka dla czarownicy”, pojawiła się po raz pierwszy w antologii opowiadań fantastycznych „Harde baśnie”. Tekst „Sen nocy miejskiej” został nominowany do Nagrody im. Janusza Zajdla. Autorka, za namową Anety Jadowskiej, postanowiła pierwotny pomysł rozwinąć w powieść.

Jagoda Wilczek jest wiedźmą klątw. Nie cieszy się zbyt dobrą reputacją wśród braci magicznej, należy jednak do jednej ze starych, polskich magicznych rodzin (aż chciałoby się z amerykańska stwierdzić, że „rodzin założycieli”, przepraszam za sarkazm, ale niezmiernie mnie to bawi), dlatego ma koneksje. Pewnego dnia na jej progu pojawia się młoda czarownica, Sonia, która również jest wiedźmą klątw i chciałaby zostać jej uczennicą. Mniej więcej w tym samym czasie Jagoda zostaje poproszona o konsultacje w sprawie kobiety dotkniętej Klątwą Śpiącej Królewny. Wilcza Jagoda, bo tak bohaterkę zwą osoby, które za nią nie przepadają, szybko odkrywa, że sprawa dotyczy jej rodziny.

Zacznijmy od plusów. Niewątpliwie autorka w ciekawy sposób wykorzystała i połączyła ze sobą motywy znane z baśni („Śpiąca królewna”, „Piękna i bestia”) oraz mitologii słowiańskiej (postać domownika) ze współczesnym urban fantasy dziejącym się w Polsce (to zawsze na plus, bo nie mamy tych tekstów znów tak dużo). Ponadto powieść jest całkiem sprawnie napisana i nie za długa (co w czasach przegadanych i zbyt grubych tomiszczy fantasy zdecydowanie działa na korzyść, męczą mnie już te sześciusetstronicowe elaboraty głównie o niczym). Czyta się ją przyjemnie i szybko. Ponadto, ale to tylko dla mnie, plusem jest także brak wątku romantycznego.

A skoro już przy urban fantasy jesteśmy, to „Kołysanka dla czarownicy” plasowałaby się znacznie niżej niż Ilona Andrews i jej cykl o Kate Daniels oraz Lauren Hamilton i seria o Anicie Blake, ale zdecydowanie wyżej niż rodzima „produkcja” czyli koszmarna Dora Wilk wspomnianej już Anety Jadowskiej. Jeśli mniej więcej orientujecie się w gatunku, to ufam, że taka klasyfikacja okaże się pomocna.

Minusy? Fabuła jest w zasadzie bardzo prosta. Chciałoby się powiedzieć zbyt prosta. Szybko udało mi się odgadnąć większość rozwiązań fabularnych, a niestety żaden ze mnie Sherlock Holmes, więc przypuszczam, że nie był to tylko mój przypadek. Niemniej autorka dopiero startuje, więc niewykluczone (i trzymam za to kciuki), że z każdym kolejnym tomem będzie coraz lepsza.

„Kołysanka dla czarownicy” w żadnej mierze nie jest wybitna. To przyjemny popcorniak do przeczytania w jeden wieczór. Książka typowo rozrywkowa, pozbawiona jakichkolwiek głębszych refleksji o życiu, kondycji ludzkiej, świecie. Może to pozycja świetna na obecny moment, kiedy jedyne, czego potrzebujemy, to coś przyjemnego, by oderwać myśli od rozważań o tym, co może wydarzyć się już za chwilę.

Na koniec jeszcze, niestety, smutna refleksja. Jak wspomniałam, opowiadanie o Jagodzie Wilczek było nominowane do nagrody Zajdla. Najważniejszej polskiej nagrody literackiej z dziedziny fantastyki. Naprawdę kiepsko stoimy z fantastyką, jeśli do Zajdla nominuje się takie teksty, zupełnie przeciętne, sprawnie napisane, ale pod żadnym względem niewybitne. Nie dajcie się zmylić. W żadnym razie nie jest to poziom Krzysztofa Piskorskiego.

Komentarze

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej