Filmowy Kalendarz Adwentowy, odcinek 1

 

                Od 2017 roku prowadzę na moim blogu Świąteczny Filmowy Kalendarz Adwentowy, co oznacza, że dziś rozpoczynamy już szóstą jego edycję. We wpisach tych, w mniej lub bardziej zabawny sposób, przedstawiam Wam listę świątecznych filmów, które udało mi się zobaczyć (a trzeba Wam wiedzieć, że jestem przeogromną fanką świątecznych filmów). Gotowi? Nawet, jeśli nie, to lecimy!

 

 


1. „Niezapomniane święta”

Tegoroczną listę otwiera Netfliksowy film, który głośny jest głównie przez to, że pozwolił Lindasy Lohan wrócić na ekrany. Z jakiej przyczyny „wrócić” wszyscy się doskonale orientują, a powody są wyjątkowo mało świąteczne, więc spuśćmy na nie zasłonę milczenia. Fabuła niewyszukana. Dziedziczka wielkiej narciarskiej fortuny ma spędzić święta w kurorcie narciarskim swojego tatusia wraz z narzeczonym. Tenże, kompletnie nieprzygotowany, zabiera ją w góry, gdzie się oświadcza. Ale raz, że się gubią, dwa, że mają wypadek. Dziewczyna uderza się w głowę i nic nie pamięta, gubi też po drodze narzeczonego. W leśnej górskiej głuszy odnajduje ją właściciel małego rodzinnego ośrodka wczasowego. Oczywiście zabiera ją do siebie i się nią opiekuje. Film cukierkowy, pluszowy, a głupizna niektórych wydarzeń wybija poza skalę. Oglądałam bardzo jednym okiem, bo dwojgiem chyba nie dałabym rady.

 

 


2. Utrzymajmy tendencję na filmy ze świętami w tytule. Zatem znów Netflix i „Święta z tobą”.

Jest to historia nie pierwszej młodości gwiazdy popu, która dostaje propozycję nie do odrzucenia… ma napisać świąteczną piosenkę. Szukając weny, znajduje w internecie filmik swojej fanki, która wykonuje cover jej piosenki, a przy okazji mówi, że marzy o tym, by zrobić sobie z nią zdjęcie. Więc co robi gwiazda? Wsiada w samochód, by pojechać i zrobić sobie z dziewczynką selfiaczka. Potem ojciec dziewczynki pomaga jej napisać świąteczną piosenkę, bo tak się składa, że jest nauczycielem muzyki w miejscowej szkole. I już jesteśmy w ogródku, już witamy się z gąską. Myślimy sobie: „Acha, to teraz mu ukradnie utwór i potem będzie scena z wielkim przepraszaniem i wybaczaniem”. A tu nie. Słuchajcie, szok. Bohaterka od początku do końca okazuje się miłą, porządną osobą. Nikogo z niczego nie okrada. Film ma do tego całkiem przyjemną obsadę – główną bohaterkę, Angelę, gra Ella z „Lucyfera”, a tatę-nauczyciela muzyki Freddie Prince Junior. A i dziewczynka wcielająca się w jego córkę nie jest denerwująca. A brak denerwującego dziecka w filmie świątecznym to zawsze plus.

 

 


3. „Dziennik Noel”

Ekranizacja powieści Richarda Paula Evansa, czyli tego drugiego Evansa, nie tego od „Zaklinacza koni”, który niestety w tym roku odszedł. Jeśli mamy to już wyjaśnione, to przejdźmy do samego filmu. Jest sobie Jake, sławny pisarz żyjący ze swojej pracy (hej, chłopie, zdradź mi jak to zrobić!). Jake jedzie na święta do swojego domku… gdzieś. Tam otrzymuje telefon, że jego mama zmarła, więc chłopina wsiada w samochód i wyrusza w podróż do domu swojej matki, gdzie oczywiście od lat nie postawił stopy. Wszyscy wiemy, jakie traumatyzujące potrafią być rodzinne domy. Okazuje się, że jego mama nic nie wyrzucała, więc dom wymaga uporządkowania. Chłopina nie wynajmuje firmy sprzątającej (szacun), tylko zabiera się do rzeczy. I tak sobie sprząta, sprząta i sprząta, aż na jego progu staje kobieta, która mówi, że była adaptowana, a jej rodzona matka była nianią Jake’a, w związku z czym przyjechała zapytać, czy on może czegoś nie pamięta. Jake nie pamięta, bo był berbeciem, mama może by coś i pamiętała, no ale nie żyje, więc jedyną osobą, która może coś wiedzieć jest ojciec, co to się wyniósł lata temu i hen daleko, więc Jake od trzydziestu lat z nim nie gada. Film całkiem przyjemny, trochę lepiej dofinansowany, z nie najgorszymi aktorami. Zdecydowanie też najlepiej zrealizowany.

 


4. „Czarowna bransoletka”

Pierwszy i zdecydowanie nie ostatni Hallmark na tej liście. Ten jednak był wyjątkowo przyjemny. Pracująca w sklepie z używaną odzieżą dziewczyna znajduje w kieszeni płaszcza bransoletkę z chamrsami. Stwierdza, że takie bransoletki to zawsze bardzo osobista sprawa i postanawia odnaleźć właścicielkę. W sprawę angażuje się także dziennikarz lokalnej gazety. Razem próbują dociec, co kolejne zawieszki oznaczały dla ich właścicielki i na ich podstawie spróbować ją odnaleźć. Film był trochę mniej sztampowy niż większość filmów świątecznych, poza tym, jeśli ktoś miał kiedyś bransoletkę z charmsami, to wie, że rzeczywiście tak jest – zwykle mają symbolizować pewne istotne dla nas sprawy i wydarzenia. Fajnie było śledzić czyjeś życie na podstawie zawieszek z bransoletki. Mnie taka bransoletka bardzo marzyła się jeszcze w czasie studiów. Samą bransoletkę kupiła mi siostra, a zawieszki koleżanki ze studiów. I rzeczywiście, każda coś oznaczała. Na mojej są: żaba w koronie, sukienka, koń, biedronka i anioł. Ale nie próbujcie tego rozszyfrować 😉.

 


5. „Świąteczne Harmony”

Jest sobie dziewczyna, która marzy tylko o tym, żeby zostać zawodową piosenkarką. Więc sobie jeździ po kraju w swoim rozpadającym się vanie czy innym busie i śpiewa po klubach. Aż tu na pewnej drodze prawie potrąciła alpakę, skasowała samochód i musiała się zatrzymać. Mając trochę wolnego czasu, została nauczycielką muzyki przygotowującą kółko muzyczne na konkurs piosenek świątecznych (ach, uwielbiam tę wiarę, że da się wszystko świetnie przygotować w dwa tygodnie). Przy okazji się zakochuje i takie tam. Jedyne, z czym będę kojarzyć ten film, to fakt, że w roli drugoplanowej była pani z zeszłorocznego „Świątecznego zamku”.

 

Bilans?

Pięć sierot (wieku wszelakiego), dwoje, nie, troje dorosłych, którym umarła matka, jeden dorosły skonfliktowany z ojcem, jeden martwy brat, dwoje nauczycieli muzyki (płci obojga), jeden skasowany samochód i jedna prawie potrącona alpaka. Wniosek? Filmy świąteczne są jak bajki Disneya i baśnie braci Grimm. Bardzo dużo martwych rodziców i innych członków rodziny.

Komentarze

  1. Czy na pewno w ten sposób zapisane: "Pięść sierot (wieku wszelakiego), dwoje, nie troje dorosłych, który mnie żyje matka," ? Pięć? Którym nie żyje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za zwrócenie uwagi. Musiało mi umknąć podczas korekty, ale już poprawione :).

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej