Filmowy Kalendarz Adwentowy, odcinek 2

 


1. „Hollywoodzkie święta”

Film o kręceniu świątecznego filmu w Hollywood. W Los Agneles, w lipcu. Brzmi cudownie. Co może pójść nie tak? Otóż… okazuje się, że wszystko. Główna bohaterka ma najbardziej irytującą pomagierkę w historii kina, którą człowiek ma ochotę ukatrupić za każdym razem, gdy pojawia się na ekranie. Bohaterowie ani mnie ziębią, ani parzą, a to, czy się zejdą, obchodzi mnie równie mocno, co śnieg, którego w tym filmie prawie nie ma. Film stoi w jakimś dziwnym rozkroku – niby wyśmiewa filmy świąteczne, ale też się nimi zachwyca, a gdy w scenie kulminacyjnej w lipcu w Los Angeles zaczyna padać „prawdziwy” śnieg, to już jest tak, jakby film sam postawił na sobie krzyżyk. Dziękuję, kurtyna.

 

2. „Żurawinowe święta”


A to powiem Wam był zaskakująco… przyjemny film. Bez nadęcia. Opowiadał historię małżeństwa, które po dekadzie wspólnej pracy na sukces, mocno się od siebie oddaliło. Kiedy po kilku miesiącach promowania ich wspólnej marki, Don wraca do domu, oboje są pełni obaw, co teraz będzie. Myślą o rozwodzie, ale chcą się na ten krok zdecydować dopiero po świętach, zwłaszcza, że od lat są organizatorami świątecznego festynu dla mieszkańców swojej okolicy i w tym roku festynem zainteresowała się telewizja. Przyjemny film o ludziach, którzy nie chcą źle, tylko się pogubili i próbują wszystko naprawić, jak tylko potrafią. Miłe to było.

 


3. „Święta pachnące miłością”

Film do bólu telewizyjny. Bohaterka jedzie do Szkocji, by wydębić od lokalnego perfumiarza recepturę na jego unikatowy zapach. Oczywiście udaje kogoś, kim nie jest, oczywiście się w sobie zakochują. Oczywiście on jest bogaty. Jest hrabią, ale mówią do niego „książę”, kto by tam zwracał uwagę. Oczywiście poluje na niego inna dziewczyna, ale oczywiście jest tą złą. Obejrzeć i zapomnieć, poza faktem, że zamek jest ładny, a panowie w szkockich kiltach zawsze na plus.

 

4. „Choinka marzeń”


W pewnej miejscowości jest sobie choinka. Ludzie wieszają na niej życzenia, a jakiś dobry samarytanin, nazywany Aniołem, je spełnia. Dziennikarka, która wychowała się w tej miejscowości, wraca po latach do domu, by odkryć tajemnicę drzewka i Anioła. Tam spotyka przyjaciela z lat dziecinnych. Zawartość lukru w lukrze do wytrzymania. Postaci dziecięce nie są denerwujące.

 


5. „Coś więcej niż prezent”

Ten film też mi się zaskakująco podobał. Opowiada o dziewczynie, która tuż przed świętami, trochę z woli przypadku, zmienia ścieżkę kariery. Pomaga bogatemu, zabieganemu biznesmenowi kupić prezenty świąteczne dla członków rodziny. Historia o tym, jak ważny jest dobrze dobrany prezent. Bohaterowie sympatyczni i miło się na nich patrzy.

Komentarze

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej