Wąsik, ach, ten wąsik!



Recenzja bierze udział w wyzwaniu  „Wrzesień z Agathą”



Herkules Pairot to jeden z najsłynniejszych na świecie detektywów. Jest bohaterem niemal czterdziestu powieści Agaty Christie. Ten mały Belg, pedant, grubasek z zabawnym wąsikiem niewątpliwie musi coś w sobie mieć, skoro jego sława nie słabnie już od niemal stulecia.
            „Gwiazdka Herkulesa Pairota”(znana także pod tytułem „Morderstwo w Boże Narodzenie”) jest pierwszą powieścią Christie, z którą miałam styczność. Do tej pory zachwyciłam się jedynie serialem z Davidem Suchetem. Jednakże w ramach pewnej zabawy postanowiliśmy z T. przeczytać tę samą książkę o Pairocie. Szkopuł polegał na tym, że mieliśmy doczytać tylko do momentu, kiedy Pairot swoim zwyczajem zbiera wszystkich zamieszanych w sprawę w jednym pomieszczeniu, by objaśnić im przebieg zdarzenia. Następnie każde z nas miało obstawić mordercę.
            Simeon Lee zaprasza na Boże Narodzenie do rodzinnego domu wszystkich swoich synów oraz wnuczkę. Kiedy wyjawia im, że postanowił zmienić testament, odżywają rodzinne spory i niesnaski. Jeszcze tego samego wieczoru starzec zostaje zamordowany. Na szczęście Herkules Pairot spędza święta nieopodal i może pomóc w rozwiązaniu zagadki tajemniczego morderstwa.
            Trzeba przyznać, że powieść czyta się bardzo przyjemnie. Dla niektórych czytelników plus stanowić może również fakt, że w przeciwieństwie do dzisiejszych powieści, nie ma tu niemal żadnych wątków pobocznych. To klasyczny kryminał – liczy się tylko śledztwo i nic poza nim. Herkules Pairot jedynie rozmawia z podejrzanymi. Ale jak rozmawia! Czytamy i zastanawiamy się, jakąż to tajemnicę wyciągnie z każdego zdania, każdego obejrzanego portretu.
Mimo, że powieść jest niezbyt obszerna, Agacie Christie udało się stworzyć pełnokrwistych bohaterów, z których każdy ma niepowtarzalną osobowość.  Tak niewiele słów potrzeba, by niektórych polubić, innym współczuć, a jeszcze innych szczerze nie znosić. Myślę, że w tym tkwi siła pisarstwa Christie (jedna z wielu). Współcześni mogliby się od niej uczyć, jak odpowiednie nadać rzeczy słowo, nie czyniąc tego w tysiącach zwrotów.
            Do momentu, gdy Herkules Pairot przystępuje do rozwiązania zagadki, powieści nie można nic zarzucić. Jednakże w każdym kryminale najważniejsze jest zakończenie, rozwiązanie intrygi. A to w przypadku „Bożego Narodzenia Herkulesa Pairota” jest zwyczajnie słabe. Bardzo słabe. Podobnie, jak podczas oglądania niektórych odcinków serialu o Pairocie, nie mogłam się pozbyć wrażenia, że historie te, choć wciągające i dobrze skonstruowane, mocno się zestarzały i trąca myszką. Bądźmy szczerzy, kryminału z takim rozwiązaniem, jak to w „Bożym Narodzeniu”, dziś, po siedemdziesięciu ośmiu latach od jego premiery, nikt by nie wydał.
            Zasiadłam do czytania pełna zapału. Czytałam z ołówkiem w ręku, robiąc notatki. Kto, gdzie był, kiedy popełniono morderstwo. Kto komu towarzyszył. Kto miał jakie motywy. A tymczasem moje przewidywania mogłam sobie od razu odpuścić, bo rozwiązanie było trochę niczym wyciągnięcie królika z kapelusza. Nie do przewidzenia. Na nic wcześniejsze dociekania. Na nic przemyślenia na temat intrygi. Także w naszej literackiej grze nikt nie wygrał. Ani ja, ani T. nawet nie zbliżyliśmy się do zaproponowanego przez pisarkę rozwiązania. Trochę szkoda. Wszystko rozbiło się o ten nieszczęsny wąsik!
            Tak czy siak, nie czuję się zniechęcona i na pewno sięgnę po inne powieści Agaty Christie. Nawet te, których ekranizacje już widziałam. To jedna z tych pisarek, o których wiem, że gdybym miała możliwość poznać ją osobiście (co jest już przecież, niestety, niemożliwe) bardzo byśmy się polubiły. Czytajcie Agatę Christie, naprawdę warto.

Komentarze

  1. Hej, jest takie wyzwanie? XD Nawet nie wiedziałam, z dziś pięć książek Christie zamówiłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze tej książki, ale skojarzyła mi się od razu z inną... "Zamknięta trumna". Pewnie dlatego, że jej autorka to miłośniczka Christie. Poza tym - wasz pomysł, by czytać do pewnego momentu i indywidualnie obstawić sprawcę morderstwa - super! Ja zawsze w głowie mam tysiące domysłów, ale autorka zawsze, wodząc mnie za nos, wysuwa całkiem innego sprawcę. Ach, no warto czytać tę Agatę! Oj warto!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż za wspaniały pomysł! Świetna zabawa podczas czytania kryminału :) Przyznam się, ze ja też nie jestem w stanie przewidzieć sprawcy przestępstwa w kryminałach Agathy.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej