Na co jeszcze czekam


Posypały się trailery z San Diego Comic Con. Wszyscy je teraz oglądają, analizują, komentują. A ja, właściwie dla samej siebie, postanowiłam przejrzeć, co czeka na mnie jeszcze w tym roku. Ponieważ pisałam ostatnio na temat pary, która dużo przesiaduje w kinie, dokładnie śledząc, co kiedy grano, by się nie pomylić,  pomyślałam, że fajnie byłoby się tymi filmami podzielić. Może kogoś z Was zainteresuje coś z mojej listy. Oto na co czekam w drugiej połowie 2018 roku: 

„Mamma Mia: Here We Go Again!”(27 lipca)

Za lepszą zdecydowanie uznaję wersję polską, stworzoną przez teatr muzyczny Roma. Niestety, Roma już „Mammamia” nie gra. Co do filmu… Po dziesięciu latach od pierwszej części aktorzy wracają na plan. I choć wielkich fajerwerków się nie spodziewam, chętnie zobaczę. Abby zawsze przyjemnie się słucha. Zwłaszcza takim osobom jak ja, które nie wyłapują, że ktoś fałszuje. Nawet niemiłosiernie…


„Ant-Man i Osa” (3 sierpnia)

Na pierwszy film o Ant Manie poszłam w zasadzie niczego się nie spodziewając. I ogromnie mi się podobał. Podczas drugiego oglądania odkryłam, że efekt „wow” nie działa już tak świetnie, ale i tak były to przyjemne dwie godziny. Na nowego „Ant-Mana” czekam głownie ze względu na postać Wasp. Jest to pierwsza superbohaterka w Marvelu, która otrzymuje miejsce w tytule filmu. Mam zatem nadzieję, że idziemy ku lepszemu.


„Krzysiu, gdzie jesteś?”(17 sierpnia)

Czekam na ten film, odkąd zobaczyłam trailer. I choć pewnie to nie będzie nic wybitnego, to myślę, że to jeden z tych ciepłych, poprawiających humor filmów, które dobrze jest mieć pod ręką w trakcie chandry. Tak, jak „Ratując pana Banksa”.


„Zegar czarnoksiężnika” (21 września)

Kiedyś była seria takich niewielkich książeczek o Luisie Barnavelcie. Kiedyś miałam aście lat i wprost się w niej zaczytywałam. Pewnie dziś, gdybym znów wzięłabym ją do ręki, nie odnalazłabym tamtej magii, więc nawet nie będę próbować. Ale film obejrzę. Z ciekawością i z nutką nostalgii. A jeśli jesteście rodzicami nastolatków, koniecznie wepchnijcie im Luisa, bo jest super. Kiedyś biblioteki kupowały go nagminnie, więc powinien być łatwo dostępny. No i wiecie, Cate Blanchett. Galadriela. No, Galadriela! Fajnie, gdyby zekranizowali wszystkie, ale wątpię.


„Dziadek do orzechów i cztery królestwa” (2 listopada)

Lubię tę cudowną estetykę Disneya, co poradzić. Chyba nigdy nie wyrosnę z chęci bycia księżniczką. Mieć talię jak Kopciuszek, być oczytana jak Bella, mieć tyle odwagi, co Mulan i pożyczyć od Meridy jej konika. Może być ładnie. Poza tym wyjściowa historia należy do kanonu literatury, więc obejrzę z ciekawością. I czekam na genialną muzykę. To w końcu „Dziadek”.

„Planeta Singli 2” (9 listopada)

Pierwsza część mi się podobała. Lubię powroty do starych bohaterów. Poza tym zaglądanie za podszewkę „długo i szczęśliwie”, gdy już (rzekomo) na zawsze zostawiliśmy bohaterów w ich krainie szczęśliwości, zawsze jest bardzo ciekawe.

„Fantastyczne zwierzęta: Zbrodnie Grindelwalda” (16 listopada)

Czy ktoś na ten film nie czeka? Kto nie czeka, ten wychodzi. Najlepiej od razu. Jude Law w roli Dumbledore’a? Cóż za cios dla płci pięknej, że wolał Johnny’egoDeppa. Na dokładkę EddieRedmayne. Jakiż on słodki w tej roli. Wszystko może pójść świetnie, wszystko może pójść źle. Zobaczymy.


„Mary Poppins powraca” (25 grudnia)

Kocham klasyczną „Mary” i nieustająco mi przykro, że nikt nigdy nie nagrał polskich wersji piosenek do tego musicalu. Oryginalna Mary jest cudowna. Kto nie widział, marsz oglądać. Teraz, zaraz, natychmiast! Emilu Blunt bardzo lubię, więc mam nadzieję, że nie zawiedzie i godnie zastąpi Julie Andrews. Choć trochę mi tez przykro, że ta wersja z Cate Blanchett, którą miał robić Tim Burton nigdy nie doszła do skutku…

Komentarze

  1. Ten rok jest pozytywnie szalony, jeśli chodzi o premiery kinowe. Widzę, że druga połowa prezentuje się równie imponująco. Pozdrawiam! :)

    × majuskula.blogspot.com ×

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym wszystko obejrzał z tej listy, pozdrawiam znad filiżanki porannej kawy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamma Mia w Romie bylo wielkim rozczarowaniem. Abba po polsku to nie jest to....

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej