Co ty wiesz o okupacji, Angielko?
Od
momentu, kiedy zobaczyłam zwiastun „Stowarzyszenia Miłośników Literatury i
Placka z Kartoflanych Obierek”, chciałam ten film zobaczyć. Specjalnie na tę
okazję wyprosiłam u przyjaciółki dostęp do Netfliksa (nie opierała się, bo jest
kochana). Po obejrzeniu filmu i późniejszym przeczytaniu książki, nasunęły mi się
pewne refleksje.
„Stowarzyszenie Miłośników Literatury
i Placka z Kartoflanych Obierek” do historia pisarki, Juliet, która jest w
trakcie poszukiwania inspiracji do nowej książki, kiedy dostaje list od pana Dawseya
z wyspy Guernsey, jedynej angielskiej wyspy, która trafiła pod okupację niemiecką.
Bohaterka postanawia pojechać na wyspę, poznać członków stowarzyszenia i
dowiedzieć się, jak literatura pomogła im przetrwać wojnę.
Należy zacząć od tego, że „Stowarzyszenie
Miłośników Literatury i Placka z Kartoflanych Obierek” jest powieścią epistolarną,
co oznacza, że całość napisana jest w formie listów między różnymi bohaterami.
Mamy więc listy Juliet do członków Stowarzyszenia, do jej wydawcy, do
przyjaciółki. Są też krótkie notatki, które przesyłają sobie z narzeczonym.
Książka może nie jest jakimś wybitnym
dziełem, ale to dobrze napisana i bardzo przyjemna w czytaniu powieść obyczajowa
z miłością, wojną i książkami w tle. Na dodatek autorki postarały się, by
dokładnie przyjrzeć się jak wyglądało życie codzienne na okupowanej wyspie. Twórcy
bardzo dobrze poradzili sobie z przełożeniem materiału źródłowego na tworzywo filmowe.
Poza kilkoma uproszczeniami, film wiernie oddaje treść książki. No dobrze, jest
jedno sporo przekłamanie, ale o tym za chwilę.
Druga kwestia. Postać Elizabeth. Niestety,
tak w filmie, jak i w książce jest niewiarygodna. Rozumiem, że twórcom
przyświecał cel stworzenia postaci odważnej, gotowej stawić opór, hołdującej
prawdzie. I powiedzmy, te jej wyczyny na Guernsey jestem jeszcze w stanie
rozumieć, ale kiedy [uwaga, spojler!] bohaterka trafia do obozu, widzi jak
strażniczka okłada więźniarkę kolbą broni, wyrywa jej tę broń i zaczyna ją bić,
za co zostaje rozstrzelana, załamałam ręce. Po pierwsze takie sceny musiały
rozgrywać się tam codziennie, a Elizabeth była w tym obozie jakiś czas, więc
dlaczego zareagowała dopiero na kilka dni przed wyzwoleniem? A po drugie, nie
mylny bohaterstwa z głupotą. Okładanie kapo kolbą broni jest głupotą. Bo
wiadomo, co się wtedy stanie. Czytałam i słuchałam jak bohaterowie filmu mówią
o Elizabeth i miałam wrażenie, że czytałam i słuchałam nie o żywej osobie, a o
wcieleniu idei. O pomniku trwalszym niż ze spiżu. Takie skonstruowanie tej
postaci sprawiło, że Elizabeth, mimo całego dobra, jakie uczyniła, nie dało się
polubić. Polubić bowiem można człowieka, nie chodzący ideał.
W filmie okropnie szwankowała mi
postać Marka, narzeczonego Juliet. Książka odpowiednio rozprawia się z tym
problemem. W notatkach wyczuwa się, że Mark i Juliet do siebie nie pasowali (delikatnie
mówiąc). Natomiast film pokazuje nam miłego gościa, bardzo zakochanego w naszej
bohaterce i ogromnie jej oddanego, nadskakującego wręcz, którego jedyną wadą
jest to, że… kupił pierścionek ze zbyt dużym oczkiem. Nie rozumiem dlaczego w
tego typu filmach istnieje tendencja, że bohater/ka jest w niedopasowanym
związku, z którego musi się wyzwolić, przypadkowo wpadając na tę właściwą osobę
i nawiązując z nią relację. Jeśli o mnie chodzi, zaczęłam w filmach
sympatyzować z tymi porzucanymi. Dlaczego nikt nie myśli, jak oni się czują?
Jeszcze słówko o aktorach. Lilly James
jak zwykle jest śliczna. Nie wiem, jak ona to robi (najgorsze jest to, że
pewnie nic nie robi, ona po prostu „tak ma”), ale kamera ja kocha. Wprost
kradnie ten film. Partneruje jej kilkoro świetnych angielskich aktorów, na
czele z sporą częścią obsady „Downton Abbey”.
„Stowarzyszenie Miłośników Literatury
i Placka z Kartoflanych Obierek” to
przyjemny dla oka film. Trochę wzruszy, trochę rozbawi, trochę zasmuci. Jeśli
jesteście posiadaczami Netfliksa, polecam się zapoznać.
Mnie, niestety ani książka ani film jakoś specjalnie nie porwały. Czytałam ze dwa, trzy tygodnie temu (opisałam u siebie na blogu, jeśli chciałabyś przeczytać). Całość zbyt słodka, zbyt uładzona; ogólnie książce brakowało charakteru.
OdpowiedzUsuń