Czy "morderczyni" brzmi lepiej niż "morderca"?


Niewiele tak naprawdę wiadomo o Grace Marks. Przybyła do Kanady z Irlandii wraz z ojcem i młodszym rodzeństwem. Jej matka nie przeżyła podróży. W momencie, gdy została skazana na karę śmierci, miała 16 lat. Wraz z dwudziestoletnim stajennym, Jamesem McDermottem, zamordowała swojego pracodawcę i jego gospodynię oraz kochankę Nancy Montgomery. Był lipiec 1843 roku. To właśnie jej historia zainspirowała Margaret Atwood do napisania powieści „Grace i Grace”.
            W serialu poznajemy Grace, gdy ma około trzydziestu lat. Od piętnastu siedzi w więzieniu. Do Toronto przybywa młody lekarz, psychiatra, który chce przestudiować jej przypadek. Na zlecenie towarzystwa działającego na rzecz uwolnienia kobiety, ma stworzyć raport stwierdzający, czy Grace mogła dopuścić się czynu, o który została oskarżana. Nie jest to zadanie łatwe, bo dziewczyna twierdzi, że niewiele z tego dnia pamięta.
            Należy zacząć od tego, że serial jest naprawdę dobrze napisany. Scenarzystka pozwala wypowiedzieć się samej Grace. To ona jest narratorką własnej historii. Oprócz opowieści, którą każdego dnia snuje przez lekarzem, scenarzystka pozwala nam także usłyszeć myśli kobiety. Wszystkie opowiadane przez nią wydarzenia są ilustrowane retrospekcjami, dzięki czemu widzimy, że nie zawsze to, co opowiada Grace, zgadza się z wydarzeniami, które miały miejsce. Z drugiej strony scenariusz ułożony jest jak niezła zagadka kryminalna. Otrzymujemy skrawki historii Grace, które świadczą zarówno o tym, że jest niewinna (zaniki pamięci, które znajdują uzasadnienie, fakt, że nie potrafiła zabić nawet kurczaka, McDermott, który strzela także do niej), jak i że jest winna (ucieka wraz ze stajennym, gdy zostają złapani ma na sobie sukienkę gospodyni, kobieta zostaje uduszona jej chustką).

            „Grace i Grace” nie daje jasnej odpowiedzi, czy Grace Marks uczestniczyła w zabójstwie swoich pracodawców. Nic w tym dziwnego, w końcu prawdę o tym, co wydarzyło się na farmie tamtego lipcowego dnia znali tylko ona i McDermott. Oboje zabrali ją ze sobą do grobu. Serial to opowieść o sytuacji kobiet w XIX wieku. Z jednej strony obserwujemy dziewczynę, która od wczesnych lat stykała się z przemocą – widziała jak ojciec bije matkę, sama była przez niego molestowana, towarzyszyła swojej przyjaciółce w trakcie aborcji, gdyż ta zaszła w ciąże z synem ludzi, u których obie pracowały. Po jej śmierci sama była przez niego napastowana, podobnie jak przez następnego pracodawcę. Czy zastraszana na każdym kroku Grace wytworzyła sobie drugą tożsamość, tę agresywną, tę, która zdolna była do zbrodni, ale jednocześnie potrafiła ją obronić? Być może stąd brały się właśnie zaniki pamięci, bo wtedy kontrolę przejmowała druga osobowość. Serial sugeruje, że podczas seansu hipnozy ujawniona nam zostaje właśnie ta druga osobowość Grace – zaczerpnięta od zmarłej przyjaciółki, Mary Whitney. Rzekomo bardziej wulgarnej, nazywającej rzeczy po imieniu, ale znacznie bardziej zaradnej. Mięlibyśmy więc do czynienia z osobą zaburzoną, chorą psychicznie.
           
Jednak, jeśli weźmiemy pod uwagę, że cały seans hipnotyczny był blagą, bo został przeprowadzony przez dawnego przyjaciela Grace, to być może, posługując się osobą zmarłej przyjaciółki, Grace Marks pokazała swoją prawdziwą twarz. Twarz socjopatiki, a może nawet psychopatki. Kobiety pozbawionej uczuć, kobiety, która jak zeznawał McDermott, była pomysłodawcą i namówiła go do zbrodni, której zachowania i gesty były wykalkulowane. Być może Grace przez cały czas z premedytacją i świadomie grała ofiarę, a społeczeństwo jej na to pozwoliło.
             Społeczeństwo wydaje się tu być słowem kluczowym. Głównym jego reprezentantem jest doktor Simon Jordan. To on ma wydać opinię czy Grace jest winna, czy też nie. Ostatecznie jednak okazuje się, że nie jest w stanie tego zrobić. Chciałby, aby Grace okazała się niewinna, przeczuwa jednak, że jest wprost przeciwnie. Ten kontrast, sprawiający, że Grace, że nie daje się jednoznacznie sklasyfikować, sprawia, że doktor sam popada w chorobę psychiczną. Społeczeństwo chce bowiem widzieć kobietę jako spokojną, łagodną, skoncentrowaną na domu i dzieciach. Z drugiej tworzy świat, w którym nie ma ona nic do powiedzenia, jest poniżana przez ojca, a potem męża i niemal na każdym kroku spotyka się z represją i przemocą wobec siebie i przedstawicielek swojej płci, mógł wytworzyć zarówno jednostkę zaburzoną, jak i pozbawioną wszelkich skrupułów.
            W „Grace i Grace”  Sarah Gadon dała prawdziwy popis aktorski i właściwie pozostawiła w tyle wszystkich pozostałych aktorów. Sprawdziła się zarówno jako spokojna i ułożona Grace, która nie dała rady zabić kurczaka, jak i demoniczna Mary, kobieta absolutnie pozbawiona zahamowań. Dzięki jej staraniom i bardzo dobremu scenariuszowi, Grace jawi się jako postać wieloznaczna, wymykająca się łatwej ocenie.
            Wiem, że dla wielu otwarte zakończenie i brak odpowiedzi, czy Grace Marks była winna, może przemawiać na niekorzyść serialu, ja jednak uważam, że właśnie dzięki temu, iż nie otrzymujemy odpowiedzi, a musimy ją sobie zrekonstruować na podstawie tego, co zobaczyliśmy, serial ten jest tak dobry. Jest niczym kołdry szyte przez główną bohaterkę – tworzy misterny wzór, który ujawnia obraz całości dopiero, gdy połączymy wszystkie skrawki.„Grace i Grace” w niczym nie ustępuje tak bardzo chwalonej „Opowieści podręcznej”.  

Komentarze

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej