Poirot na dzisiejsze czasy?


Nie czytałam wielu powieści Agaty Christie i choć do tych, które czytałam, mam niekiedy zastrzeżenia, nadal uważam, że to świetna autorka posiadająca niespotykany talent do tworzenia świetnych fabuł. I och, umówmy się, najlepszym Poirotem jest David Suchet, to wciąż nie podlega wątpliwości. Mimo to, każdą adaptację którejkolwiek powieści Królowej Kryminału witam z radością. Dlatego ucieszyłam się, że BBC zrobi adaptację „ABC Morderstwo”.
Otrzymaliśmy w sumie dwuodcinkowy serial. W tej wersji w bardzo podstarzałego już Poirota wciela się Malkovich i jest bardzo dobry (dużo lepszy niż Kenneth Branagh, ale wciąż gorszy niż Suchet). Historia jest dość prosta. Herkules Poirot otrzymuje list, w którym nieznajomy informuje go, że niebawem dokona morderstwa i proponuje detektywowi, by spróbował go złapać. Poirot informuje o całej sprawie policję, ale zostaje zlekceważony, więc nie pozostaje mu nic innego, jak wszcząć własne śledztwo.
Dobrze przeczytaliście, tak, zostaje zlekceważony. Ponieważ w tej wersji punkt wyjścia jest zupełnie inny niż zazwyczaj. Poirot nie jest sławnym detektywem, którego wszyscy podziwiają. Wręcz przeciwnie, jest dziwakiem emigrantem, staruszkiem, z którego policjanci się naśmiewają i ani myślą słuchać. Na dodatek jego reputacja została mocno nadszarpnięta, gdyż okazało się, że kłamał co do swojego pochodzenia. Tak naprawdę nie wiadomo, co robił, nim przybył do Anglii. Nie ma żadnych dowodów na to, że pracował dla belgijskiej policji. Ponieważ detektyw nie chce wyjawić nic na temat swojej przeszłości, młody inspektor, który zastąpił emerytowanego już Jappa, zupełnie mu nie ufa. Poirot pozostaje poniekąd sam na placu boju, bo wszyscy przyjaciele albo są już na emeryturze, albo nie żyją.
Nie trzeba mówić, jak „Morderstwa ABC” stoją kryminalnie, wszak to Agatha Christie (i nie jest to jedna z tych książek, przy których powinęła jej się noga). Pomówmy zatem trochę o wartościach naddanych, bo twórcy wykorzystują dzieło Królowej Kryminału, by opowiadać o nieco innych rzeczach, niż zakładała autorka. Przede wszystkim dają nam dzieło znacznie mroczniejsze, pod każdym kątem. Tak w warstwie fabularnej, jak i w sposobie przedstawiania. Stosowane są ciemne filtry, jest mrocznie i raczej straszno.


„Morderstwa ABC” to podróż w głąb ludzkiej psychiki. Przede wszystkim w głąb psychiki Poirota, który zdaje sobie sprawę, że być może jego umysł nie jest już tak bystry jak kiedyś. Widzimy już nie tylko dystyngowanego gentlemana, ale także mężczyznę, który trochę z próżności, trochę ze wstydu farbuje wąsy i włosy, który ma brzuszek, a laski nie używa tylko po to, by zadawać szyku, lecz jest mu potrzebna do poruszania się. Widzimy też, że Poirot niezbyt dobrze sobie z tym radzi. Nie chce być stary, nie chce się pogodzić z tym, że czas powoli spycha go na boczny tor, że pewnych rzeczy nie jest już w stanie zrobić. Poirot jest osobą, która mimo stania nad grobem, nie rozliczyła się z przeszłością i nie potrafi się z tym uporać. Wątek jego przeszłości zostaje ostatecznie wyjaśniony, choć do rozwiązania mam stosunek ambiwalentny. Z jednej strony doceniam go za nowatorstwo, świetnie wpisał się w tę historię (nawet Poirot, uznany niegdyś detektyw nie uniknął losu emigranta, którego wszyscy darzą nieufnością, choć to przecież Belg). Z drugiej natomiast jakoś tak źle się czuję, że wciska się w twórczość Christie coś, czego tam nie ma. W jakimś sensie uznanie dla nowatorstwa i wzbogacenia historii (zrobiono to dobrze, a więc wypadałoby docenić), bije się we mnie z konserwatywnym umiłowaniem dla oryginału. Nie jestem w stanie rozstrzygnąć.
W serialu otrzymujemy wgląd w umysł domniemanego mordercy. Jest to człowiek, który mierzy się z traumą i to mierzy się z nią w sposób najgorszy z możliwych, raniąc samego siebie. To znacznie lepsze przedstawienie postaci niż w pozostałych filmach, choć znów mamy do czynienia z rzeczami, które w powieści Christie nie miały miejsca (łatwiej mi je zaakceptować, niż wypełnianie biografii tak ikonicznej postaci jako Poirot o nowe fakty).
Aktorstwo jest bardzo dobre. Mam wrażenie, że gwiazda Johna Malcovicha mocno przybladła i od dawna nie jest to już pierwszoligowy aktor, to w roli podstarzałego, odchodzącego w zapomnienie detektywa sprawdził się fenomenalnie. Wybór Ruperta Grinta, odtwórcy Rona w serii o „Harrym Poterze”, zaskakuje, młody aktor sprawdził się bardzo dobrze. Mimo że serial ma ciężki i mroczny klimat, aktor świetnie się wpasował.
Wiem, że po premierze najnowszej ekranizacji wielu fanów Agathy Christie narzekało, że jest to produkcja zbyt mroczna. Nie sposób się z tym nie zgodzić. Jest mroczna. Mam wrażenie, że to taka Agatha Christie na dzisiejsze czasy. Już nie tak uładzona, tak bardzo… hmm, dostojna? W najnowszej wersji wkradło się do jej opowieści trochę brudu świata, dużo ciemnych stron ludzkiego charakteru. Jest to dużo lepsza Agatha Christie na dzisiejsze czasy, niż to, co z „Morderstwem w Orient Expresie” zrobił Kenneth Branagh. Nie musimy dostać w filmie pościgów po dachu pociągu, by otrzymać dobrze uwspółcześnioną klasykę kryminału. Uważam, że BBC dużo lepiej „zrobiło” Królową Kryminału dla współczesnego widza, niż Branagh. Bo niezależnie od tego, co myśli się o dodaniu rzeczy, których w oryginale nie było, „Morderstwo ABC” znacznie lepiej zachowuje ducha oryginału.  

Komentarze

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej