Niesamowita książka
„Śnieżna siostra” powstała dzięki
współpracy dwóch bardzo utalentowanych kobiet – Mai Lunde i Lisy Aisato.
Pierwsza z nich w Polsce zasłynęła przede wszystkim ze swojej twórczości dla
dorosłego czytelnika. Jej „Historia pszczół”, została świetnie przyjęta, zaś
autorka otrzymała za nią Nagrodę Księgarzy Norweskich. Lisę Aisato polski
czytelnik może kojarzyć jako ilustratorkę historii dla dzieci „O dziewczynce,
która chciała ocalić książki”.
„Śnieżna siostra” to
opowieść o dziesięcioletnim Julianie. Jeszcze pół roku wcześniej życie chłopca
było bardzo przyjemne – miał przyjaciela, z którym zawsze świetnie się bawił,
fantastycznych rodziców, kochające siostry. A na dodatek obchodził urodziny w
Wigilię i to zawsze było niesamowite święto. Ale pół roku wcześniej coś się
zmieniło. Jego starsza siostra zmarła. To sprawiło, że świat, który znał
Julian, odszedł. Rodzice zamknęli się w sobie i prawie nie zwracali na niego
uwagi, młodsza siostra stała się wyjątkowo cicha, a w domu nie płonął adwentowy
świecznik, mimo że do świąt zostało tylko kilka dni. Właśnie wtedy Julian
poznał Hedvig, bardzo wesołą dziewczynkę w czerwonym płaszczyku. Szybko jednak
okazuje się, że Hedvig ma tajemnicę.
„Śnieżna siostra” to
przepiękna książka poruszająca wiele ważnych kwestii. Przede wszystkim pojawia
się w niej temat straty najbliższej osoby i tego, jak trudno sobie z nią
poradzić. Julian ma tylko dziesięć lat, ale musi zmagać się z bólem własnym i
bólem swoich rodziców, którzy pogrążeni we własnym smutku zapomnieli, że muszą
żyć także dla dwójki swoich dzieci. Dzieci, które są z nimi i potrzebują
miłości i opieki. Julian uważa, że śmierć jego siostry nie przekreśla tego,
jaka była za życia – wesoła i pomocna (pozwalała mu spać w swoim łóżku, gdy
miał koszmary). Rodzice chłopca prezentują zupełnie inną postawę. Chowają
wszystkie zdjęcia, zupełnie nie chcą rozmawiać o Juni, zachowują się, jakby nie
istniała, bo sądzą, że dzięki temu szybciej zapomną, zapanują nad bólem.
Drugim ważnym tematem
poruszanym w książce jest depresja. Juni zmarła na zapalenie płuc, ale choroba
była tylko następstwem depresji. Julian wspomina, że jego siostrę opanował
wielki smutek i nikt nie był w stanie jej pomóc. Depresja to straszna choroba,
zarówno dla dotkniętej nią osoby, jak i dla jej bliskich, którzy tak bardzo
chcieliby pomóc, a nie potrafią. Nie mogą nic zrobić. Bo co można zrobić, jeśli
ktoś nie chce już żyć? „Śnieżna siostra” może być doskonałym wstępem do rozmowy
rodzica z dzieckiem na temat tego, że czasami smutne dni rozciągają się w
czasie i wtedy nie jest wstydem szukać pomocy.
Kolejnym istotnym tematem
jest przyjaźń. Julian ma troje przyjaciół. Obserwujemy relację z Hedvig, będzie
sposobem na przepracowanie własnej traumy. Poznajemy też Henrika, starszego
pana, który pomaga Julianowi, i który sam otrzymuje od niego niesamowitą pomoc.
Trzecią osobą jest kolega ze szkoły i pływalni. Julian mówi, że mimo iż kiedyś
świetnie się rozumieli, teraz są jak dorośli, bo rozmawiają tylko o pogodzie.
Widać, że przyjaciel pragnie mu pomóc, ale nie wie, co robić. Nie uczymy dzieci
o żałobie, nie przygotowujemy ich na stratę i kiedy dotyka ona kogoś z ich
otoczenia, chciałyby pomóc, a zupełnie nie wiedzą, jak się zachować.
Tekst został bardzo
ciekawie pomyślany. Książka składa się z tylu rozdziałów, ile jest dni adwentu
(zresztą świecznik adwentowy odgrywa w niej istotną rolę). Rozdziały nie są
zbyt długie. Nadają się do czytania przed snem, tak, by każdego dnia przeczytać
jeden i omówić z dzieckiem poruszany w nim problem.
Książka nie miałaby
jednak takiej siły oddziaływania, gdyby nie ilustracje Lisy Aisato. Są
przepiękne. Nierzadko pokrywają całe strony, znajdują się niemal na każdej z
nich. I zachwycają. Są kolorowe i poruszające, niemal żywe. Pozwalają pokochać
Juliana i Hedvig, jeszcze bardziej zaangażować się w ich historię. Każda z nich
to prawdziwe dzieło sztuki. Dawno nie widziałam tak wydanej książki. Jeśli
miałabym do czegoś porównać „Śnieżną siostrę”, to byłoby to ilustrowana edycja
„Harry’ego Pottera”. Mistrzostwo.
Mogę wyliczać zalety
„Śnieżnej siostry”, ale prawda jest taka, że tę książkę po prostu trzeba znać.
Nieważne czy ma się lat pięć, piętnaście czy pięćdziesiąt. Jestem przekonana,
że was zachwyci.
Komentarze
Prześlij komentarz