Dla miłośników magii

Bohdan Baranowski urodził się w 1915 roku, a jego działalność naukowa, którą związał z Uniwersytetem Łódzkim, przypadała na lata 1938–1980. Był historykiem, regionalistą, etnografem. W 1981 roku napisał książkę popularnonaukową „W kręgu upiorów i wilkołaków. Demonologia słowiańska”, która została ponownie wydana w 2019 roku nakładem wydawnictwa Replika. Należałoby się zastanowić czy wznawianie jej czterdzieści lat po pierwodruku ma w ogóle sens? Czy po niemal pół wieku badania naukowe nie poszły do przodu na tyle, by książka była dziś nieaktualna? 
      Przede wszystkim już w samym tytule kryje się pewien haczyk. Tytuł brzmi bowiem „W kręgu upiorów i wilkołaków. Demonologia słowiańska”. Czego oczekuje czytelnik? Otóż tego, że dowie się co nieco na temat wierzeń dawnych Słowian. Może pozna panteon ich bogów, demony, jakie ich nawiedzały, święta, które obchodzili? Podobną treść obiecuje nam zresztą blurb wydawniczy – „autor w przejrzysty i rzetelny sposób poddaje analizie demoniczne istoty, występujące w mitologii słowiańskiej”. Cóż, jest to zarazem prawda i nieprawda. Owszem, autor w centrum zainteresowania którego znajdowała się wieś polska głównie w XV–XVIII wieku, opisuje wierzenia słowiańskie, ale nie wspomina o plemionach niegdyś zamieszkujących ziemie dzisiejszej Polski, lecz odnosi się do tego, w jaki sposób zostały przetworzone przez mieszkańców wsi interesującego go okresu. Jeśli liczyliście więc, że dowiecie się z tej książki czegoś na temat demonologii i mitologii słowiańskiej, to niestety jest to zły adres. Dowiecie się natomiast, jak zostały przetworzone przez wiejską ludność i w jaki sposób połączono je z wiarą chrześcijańską.
         Mimo zdecydowanie mylącego tytułu (i blurba) książka Bohdana Baranowskiego pozostaje bardzo ciekawą popularnonaukową pozycją na temat wierzeń polskiej wsi. Przeczytamy tu sporo na temat procesów o czary i postaci czarownicy. Dowiemy się, dlaczego diabeł niekiedy był jedyną instancją, do której mogli się odwołać pragnący sprawiedliwości chłopi, albo kogo posądzano o to, że może zostać wąpierzem, zmorą, błędnym ognikiem i co zrobić, gdy nasze dziecko zabierze odmieniec.
         Niestety brak mi kompetencji, by stwierdzić, na ile „W kręgu upiorów i wilkołaków” jest obecnie pozycją przestarzałą i jak bardzo nauka poszła w ciągu tych czterdziestu lat do przodu. Pewną wadą tekstu wydaje się to, iż autor odwołuje się do dawnego podziału na województwa, co dziś nie do końca pozwala się zorientować, z jakim rejonem Polski mamy do czynienia. Niewątpliwie jednak książka Baranowskiego została bardzo dobrze napisana i świetnie się ją czyta.
Jeśli chodzi o szatę graficzną, wydanie nie pozostawia nic do życzenia. Książkę zaopatrzono w piękną, twardą okładkę i ilustracje z reprodukcjami magicznych istot w opracowaniu regionalnych wiejskich artystów. Jedyne, o co można mieć żal do wydawcy, to fatalna korekta. Książka jest pełna literówek, kropek zamiast przecinków (i odwrotnie). Widać, że nie przyłożono się odpowiednio przed oddaniem tekstu do druku.
         Mimo że „W kręgu upiorów i wilkołaków” nie jest już zdecydowanie pozycją najmłodszą, to pozostaje warte lektury. To interesująca opowieść o wierzeniach, które dziś niemal nie są praktykowane i o świecie, który odszedł w zapomnienie.

Komentarze

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej