Kryminalny zbiorek opowiadań

 


Gdy zobaczyłam, że wydawnictwo Zysk i Spółka szykuje antologię opowiadań kryminalnych ze świętami Bożego Narodzenia w tle, nie mogłam przejść wobec niej obojętnie. Choć nie jestem fanką opowiadań, zdecydowanie wolę dłuższe formy, które pozwalają zżyć się z bohaterami, gdy tylko książka trafiła w moje ręce, wprost się na nią rzuciłam. Czy było warto?

Opowiadania dobrane są według czterech kluczy – „tradycyjne opowiadania świąteczne”, „zabawne opowiadania świąteczne”, „świąteczne opowiadania o Sherlocku Holmesie”, „sensacyjne opowiadania świąteczne” oraz „niesamowite opowiadania świąteczne”. Na ponad siedmiuset stronach zebrano wiele nazwisk – antologię otwiera (oczywiście) Agatha Christie i opowiadanie „Tajemnica świątecznego puddingu”, ale znalazło się także miejsce dla Catherine Aird, Susan Moody, Ellis Peters, Edmunda Coxa czy takich klasyków jak Arthur Conan Doyle i Thomas Hardy.

Zaprezentowane w „Świątecznych tajemnicach” opowiadania są różnej długości – mają od kilkunastu do nawet kilkudziesięciu stron (najdłuższe po około sześćdziesiąt). Dotyczą różnej tematyki i dzieją się w różnych latach, niektóre jeszcze w XIX wieku, inne w latach 70. czy 80. wieku XX. Są wśród nich teksty zupełnie tradycyjne, nawiązujące klimatem do twórczości Christie czy Doyle’a, są takie, które łączą w sobie różne gatunki – kryminał i science fiction.

Jak wspomniałam, miłośnicy Sherlocka Holmesa znajdą tu dla siebie cały rozdział. Jest zarówno klasyczne opowiadanie Doyle’a „Błękitny karbunkuł”, jak i różne inne przedstawienia przygód detektywa dokonane przez rozmiłowanych w jego postaci pisarzy, chociażby Gillian Linscott czy Edwarda Hocha. Oprócz Holmesa zobaczymy w nich także Watsona, profesora Moriarty’ego i panią Hudson, jednak moje serce skradło to, w którym Sherlock spotyka autora „Alicji w Krainie Czarów”.

W moich oczach najsłabsze były te z opowiadań, które łączyły kryminał z dowcipem, bo zawsze wydawało mi się, że zbrodnia i śmiech nie powinny iść w parze. Mordowania ludzi nie należy traktować z przymrużeniem oka (dlatego nie jestem fanką twórczości choćby tak lubianej Olgi Rudnickiej czy klasycznej już Joanny Chmielewskiej). To jednak moje osobiste upodobania i niewykluczone, że wam te historie całkiem się spodobają.

Jeśli chodzi o wydanie – prezentuje się przepięknie. Ma imitującą materiał okładkę i obwolutę. Ponadto zadbano, by każde opowiadanie poprzedzone było krótką, bardzo ciekawą wzmianką o twórczości jego autora.

Niestety na tym plusy się kończą. Widać, że wydawnictwo śpieszyło się, by wypuścić książkę w odpowiednim terminie. Korekta zawiodła na całej linii, a teksty zawierają masę literówek. Niekiedy poległa także redakcja. Przykładowo w opowiadaniu „Dobry pudding nie jest zły” bohater opiekuje się żoną swojego brata. W tekście wciąż jest nazywana jego szwagierką, podczas gdy żona brata to nie szwagierka, a bratowa. Niestety nie wyłapano też wielu innych błędów, co sporo odbiera tej naprawdę dobrej antologii. Mam nadzieję, że przed następnym wydaniem zostanie to poprawione.

Choć w „Świątecznych tajemnicach” brak opowiadania wybitnego (niewielu może zostać autorami takich małych perełek, jak choćby „Ciągłość parków”), to jest to zbiór ciekawych tekstów, od których wprost nie można się oderwać. I pisze to osoba, której do tej pory wydawało się, że nie lubi czytać krótszych form literackich. Dla miłośników kryminałów i świątecznych klimatów prezent niemal idealny (gdyby nie korekta i redakcja!).

Komentarze

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej