Dla miłośników mitologii

 


„Serce wiedźmy” to literacki debiut amerykańskiej autorki Genevieve Gornichec. Jest to opowieść pełnymi garściami czerpiąca z mitologii nordyckiej.

Angerboda, zwana także Żelazną Wiedźmą, zostaje trzykrotnie spalona przez Asów. Kiedy odradza się po raz kolejny, postanawia osiedlić się w leśnej pieczarze, z dala od wielkich spraw tego świata. Nie ma już ochoty zaglądać w przyszłość. To właśnie tej umiejętności nauczała niegdyś bogów i to za paranie się taką magią zostaje spalona. W lesie odnajduje ją Loki, który zwraca jej serce, pozostawione przez nią na stosie, z którego uciekła.

„Serce wiedźmy” ma zarówno plusy, jak i kilka poważnych minusów. Ale zacznijmy od tego, dlaczego warto powieść Genevieve Gornichec przeczytać. Jest zgrabnym retellingiem nordyckich opowieści. Mamy tu Angerbodę, matkę potworów, Lokiego oraz ich dzieci – Hel, Fenrira i Jormunganda, których przeznaczeniem będzie rozpocząć ragnarok. Obecni są także Odyn, Thor, Baldur, Freya. Jeśli więc ktoś interesuje się mitologią nordycką albo wręcz przeciwnie, zna ją słabo, a chciałby poznać lepiej, to to jest naprawdę dobra okazja.

Kolejnym plusem może też być forma opowieści. To w sumie w dużej mierze kameralna historia o rodzinie. Czytamy w niej tym, jak odmienna istota jest traktowana przez otoczenie i o tym, do czego można się posunąć, chroniąc swoich bliskich. Ponieważ jest napisana plastycznym i poetyckim językiem, dobrze się ją czyta.

Tyle plusów. Przejdźmy do minusów. Nie chce mi się wierzyć, że tak potężna wiedźma, jaką rzekomo była Angerboda, może być w sumie tak bardzo… nijaka. Przez większość książki bohaterka nic nie robi, tylko snuje się po tej swojej jaskini i rozmyśla o Lokim. Czy nie miałaby lepszych zajęć niż ciągłe wzdychanie do faceta? A Loki? Nawet osoba, która nie jest dobrze zaznajomiona z mitologią nordycką wie, choćby z Marvela, że Loki jest bogiem kłamstwa, bogiem o giętkim języku i gładkiej mowie, który wyłga się ze wszystkiego. Tutaj bohaterowie mówią nam o Lokim, że taki właśnie jest… ale jego zachowanie czy sposób mówienia tego nie potwierdzają. Szkoda, że Genevieve Gornichec tak kiepsko napisała dwójkę głównych bohaterów. Oboje są pozbawieni ikry i kompletnie bez wyrazu. Znacznie bardziej chciało mi się śledzić losy Skadi, Hel czy choćby Gerdy.

I przede wszystkim, to naprawdę nie jest książka dla każdego. To powieść-„snuj”, w której właściwie nic się nie dzieje. Jednym będzie to odpowiadać, inni zanudzą się na śmierć.

Tym razem nie mogę ani polecić, ani odradzić przeczytanej powieści. Z jednej strony podobał mi się ten retelling, bo nie znam dobrze nordyckiej mitologii i zdobyłam nowe informacje. Do tego książka jest naprawdę dobrze napisana . Z drugiej fabuła toczy się powoli, niewiele się w niej dzieje, a główni bohaterowie powinni być zdecydowanie lepiej nakreśleni. Może powiem tyle – wiedząc już wszystko to, co teraz wiecie, zdecydujcie sami, czy jest to powieść dla was, czy też nie.

Komentarze

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej