Mary Reilly
„Mary Reilly” to chyba niezbyt
znany film. Ja trafiłam na niego, kiedy przygotowując się na lekcję
biblioteczną o musicalach, poszukiwałam informacji o spektaklu „Jekyll i Hyde”.
Film reklamowano jako horror, więc miałam pewne wątpliwości, ale na szczęcie
mam kogoś, kto gdy ze strachu zakrywam oczy dłońmi, relacjonuje mi, co się
dzieje na ekranie.
Mary
Reilly jest służącą w domu sławnego londyńskiego lekarza pana Jekylla. Między
młodą służącą i jej chlebodawcą szybko nawiązuje się nić sympatii. Niebawem
jednak pan domu oznajmia, iż zamieszka z nimi jego asystent, Edward Hyde.
Służba rzadko go widuje, gdyż mężczyzna pojawia się niemal tylko nocą. Wszyscy,
którzy mają z nim do czynienia, mówią, że to człowiek niebezpieczny, a do tego
niemiły.
Niemal
wszystkim obiła się o uszy fabuła tej znanej dziewiętnastowiecznej opowiastki.
Henry Jekyll pragnie oddzielić dobro od zła. W ten sposób powstaje Edward Hyde,
wszystko, co w nim złe, pragnące wyzwolić się z konwenansów, żyć po swojemu. Po
co do tej historii wprowadzać młodą służącą? Ano po to, by pokazać, że zarówno
Jekylla, jak i Hyde’a można kochać. Mary bowiem całe swe serce oddaje
chlebodawcy. Coś jednak ciągnie ją także do Hyde’a, coś ją w nim fascynuje.
Postać Mary Reilly uzmysławia nam, że choć sami spętaliśmy się masą nakazów i
zakazów, obwarowań społecznych, wciąż mamy w sobie chęć ich łamania. Chęć
złamania tabu. Każdy człowiek nosi w sobie zarówno Jekylla, jak i Hyde’a. Co
więcej postać Mary uzmysławia widzowi, że nie tylko Jekyll nosi w sobie Hyde’a,
ale i odwrotnie, także Hyde nie jest do szpiku kości zły. Pragnie zabić Mary, a
jednak tego nie robi. Coś go powstrzymuje. Nie jestem pewna, czy zgadzam się z
tezą, że nawet najgorszy potwór jest zdolny do miłości. Jednak fascynuje on
młodą służącą. Po raz kolejny powtórzona zostaje teza, iż zło jest znacznie
bardziej pociągające, niż dobro.
Julia
Roberts otrzymała za ten film Złotą Malinę, choć kompletnie nie rozumiem
dlaczego. Moim zdaniem to jeden z jej lepszych filmów. John Malkovic wydaje się
wprost stworzony do grania psychopatów. W podwójnej roli jest świetny.
Dużą
rolę w tym filmie odgrywa także klimat. Ciemne pomieszczenia, stare wielkie
domy, snująca się wszędzie mgła. Jest mroczno, gotycko, tajemniczo. Jest
strasznie, bez hektolitrów czerwonej farby. To właśnie lubię. Klimat, nie
makabrę.
Polecam
Wam „Mary Reilly”. Dla miłośników „Jekylla i Hyde’a” i dla tych, którzy lubią
filmy w gotyckich klimatach.
Oglądałam go dawno, dawno temu i niewiele z niego pamiętam, ale zrobił na mnie wrażenie.
OdpowiedzUsuńA co do Złotych Malin, to uważam, że wielu aktorów dostaje je niezasłużenie. Mam wrażenie, że to czasami złośliwość tych, którzy je przyznają...