W zwierciadle niejasno
Nigdy do tej pory nie miałam do czynienia z pisarstwem Gavina Extence.
Jakoś ominęło mnie szaleństwo wokół jego debiutu – „Alex Woods kontra wszechświat”.
Kiedy okazało się, że następna książka pisarza, „Lustrzany świat Melody Black”,
będzie tematem dyskusji naszego klubu książki, podchodziłam do niej bez żadnych
oczekiwań.
Abigail jest niezależną dziennikarką. Pisze o czym
chce i kiedy chce. Wiedzie spokojne życie u boku chłopaka. Od czasu do czasu kłóci
się z siostrą, niezbyt dobrze skrywa też żal do ojca. Raz w tygodniu odwiedza
swoją terapeutkę, leczy się z depresji. Pewnego dnia Abby wchodzi do mieszkania
sąsiada, by pożyczyć pomidory. Okazuje się jednak, że Simon nie żyje.
Mam pewien problem z tą powieścią. Z jednej strony
świetnie się ją czyta. Akcja poprowadzona jest wartko i wciąga, tak, że lektura
„Lustrzanego świata” zajęła mi dwa dni. Poza tym jest zaskakująca. Okazała się
nie tym, czego początkowo oczekiwałam, co też jestem skłonna zaliczyć na plus
tekstu.
Z drugiej strony nie wiem do końca, czym miał być
„Lustrzany świat Melody Black”. Zaczyna się niczym rasowy kryminał - od trupa.
Czytelnik oczekuje, że powieść dalej podąży w tym kierunku. Nic bardziej
mylnego, nieoczekiwanie książka skręca w stronę „Seksu w wielkim mieście”.
Dostajemy opowieść o codziennym życiu bohaterki. Abby spotyka się z pewną
ekscentryczną poetką, by odbyć z nią wywiad. Zbiera materiały do dziwacznych
artykułów. Aż tu nagle, wydawałoby się pogodna i lekka powieść obyczajowa,
staje się zapisem głębokiej depresji bohaterki. Abby pogrąża się coraz
bardziej, a czytelnik nie może uwierzyć, w którą stronę podążyła ta historia.
To wprowadza do powieści Extence’a chaos. Ostatecznie nie jestem pewna, co
planował napisać – obyczajówkę z wątkiem kryminalnym, możliwie realistyczną
historię popadania w depresję? Ta bezcelowa wielogatunkowość jest najsłabszym
ogniwem „Lustrzanego świata Melody Black”. Wielogatunkowość i brak tytułowej
bohaterki. Melody Black ostatecznie pojawia się pod koniec powieści i choć
ważna dla fabuły, umieszczenie jej w tytule wydaje się być grubą przesadą.
Jeśli chcemy „Lustrzany świat Melody Black”
potraktować jako powieść o ludziach zmagających się z własną psychiką,
spokojnie można wybrać lepsze („Lot nad kukułczym gniazdem”, „K-Pax”). Jeśli
chcemy go potraktować jako opowieść obyczajową o dziennikarce w wielkim
mieście, też znajdziemy wiele ciekawszych pozycji. „Lustrzany świat Melody
Black” przeczytać można, ale raczej nie pozostanie na długo w pamięci.
Autora nie znam i może poczekam na jego kolejną książkę :)
OdpowiedzUsuń