Upadek Kartaginy



Od wielu lat Joyce Carol Oates uchodzi za murowaną kandydatkę do Nagrody Nobla. I jakoś od lat jej nie otrzymuje. Autorka jest pisarką-rzemieślniczką. Nie uznaje natchnienia. Pisanie to dla niej praca. Każdego dnia po prostu wstaje i siada do biurka. Oates tworzy głównie powieści społecznie zaangażowane. Spod jej pióra wyszły takie perełki jak „Córka grabarza” czy „Ofiara” oraz książki, które uważam za ewidentne pomyłki i gnioty, jak choćby „Przeklęci”. „Kartagina” jest najnowszą pozycją w dorobku autorki. Na polski rynek wypuściło ją wydawnictwo Rebis.
       Cressida zaginęła. Po prostu nie wróciła do domu z kolacji u przyjaciółki. Co się z nią stało? Uciekła? Może została porwana? A może nie żyje? Wszyscy mówili, że to była ta „mądra”, ale mniej kochana córka. Ta dziwna i depresyjna, której nikt nie potrafił zrozumieć. Wszystko wskazuje na to, że jako ostatni widział ją narzeczony siostry, młody kapral, który właśnie wrócił z Iraku, gdzie doznał urazu mózgu. Czy to możliwe, że coś jej zrobił? W poszukiwania dziewczyny angażują się wszyscy – rodzina, przyjaciele, policja, ochotnicy.
         Trudno odpowiedzieć sobie na pytanie, o czym dokładnie jest powieść Oates. Właściwie trudno sobie odpowiedzieć na to pytanie w przypadku większości jej książek, gdyż wszystkie są ogromniastymi kobyłami, przeładowanymi informacjami, a ich lektura spokojnie może zająć dwa tygodnie. W przypadku „Kartaginy” nie pomyliłby się zapewne ten, kto powiedziałby, że to powieść o rozpadzie rodziny. Autorka daje nam możliwość długiego obserwowania rodziny Anette i Zenona Mayfieldów. Oates funduje nam szczegółową wiwisekcję niegdyś szczęśliwej rodziny dotkniętej tragedią. Towarzyszymy im, kiedy Cressida mieszkała jeszcze w domu, kiedy zaginęła i podczas intensywnych poszukiwań, aż po moment, gdy jej bliscy uświadamiają sobie, że najprawdopodobniej Cressie już nie wróci.
         Ale czy pomyliłby się ten, kto powiedziałby, że to książka o amerykańskim systemie sprawiedliwości i więziennictwa? O karze śmierci, pomyłkach, niedociągnięciach i przekłamaniach systemu? Moim zdaniem nie, gdyż jest to powieść także na ten temat, co udowadnia drobiazgowo poprowadzony wątek Śledczego i jego Asystentki, z którymi udajemy się na wycieczkę po amerykańskim więzieniu o zaostrzonym rygorze.
       Czy jest to powieść o okrucieństwach i niesprawiedliwości wojny? O tym, jak niszczy i doprowadza na skraj rozpaczy zwykłych, niczego niepodejrzewających ludzi? Jeśli weźmiemy pod uwagę szczegółowo opisany wątek kaprala Brada, otrzymamy również powieść na ten temat. Oates ukazuje nam, jak okrutna jest wojna zarówno dla cywilów w okupowanym kraju, jak i dla naiwnych chłopaków, zaciągających się do armii z pieśnią na ustach i honorem w sercu, a wracających ze zniszczoną psychiką i odmienionych na zawsze.
       To zatem powieść naładowana informacjami, naszpikowana wątkami. Nie jest wolna od typowych dla pisarstwa Joyce Carol Oates wad. Pisarka do znudzenia lubi powtarzać niektóre fakty, jakby bała się, że czytelnik nie zapamięta wszystkiego. Często czyni to dokładnie tymi samymi słowami. Co, uwierzcie mi, w liczącej ponad 500 stron, gęsto zadrukowanej kobyle potrafi czasami bardzo nużyć.
        Drugi błąd tej, skądinąd moim zdaniem rewelacyjnej, autorki, polega na tym, że chciałaby zawsze bardzo dużo przekazać w każdej ze swoich książek. „Kartagina” jest więc powieścią o dotkniętej nieszczęściem rodzinie, o chorującej na depresję dziewczynie, która całe życie sądziła, że nikt jej nie kocha, o amerykańskim więziennictwie i słuszności kary śmierci, o okropnościach wojny. A ponieważ porusza tak wiele tematów, jest, niestety, będąc o wszystkim, trochę o niczym.
      „Kartagina”, choć nieco przegadana i zbyt obszerna, nadal pozostaje bardzo dobrą, wartościową i godną polecenia książką. Jedną z lepszych w dorobku Joyce Carol Oates. Znajdą w niej coś dla siebie zarówno zwolennicy wartkiej akcji (od opisów poszukiwań „mądrej” siostry nie można się oderwać), jak i miłośnicy prozy refleksyjnej, gdyż to doskonała powieść psychologiczna.

Komentarze

  1. Nie słyszałam o niej, ale po twojej recenzji na pewno po nią sięgnę 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie słyszałam o tej autorce ale po recenzji zainteresuję się jej twórczością. Okropność wojny jest mi bliska ponieważ moi dziadkowie ją przeżyli.
    Pozdrawiam desa.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka warta przeczytania i polecania :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej