Cormoran Strike po raz trzeci
Uwielbiam Roberta Galbraitha. Bezapelacyjnie, bez dwóch zdań. Zresztą
ostatnio dużo jest na jego temat na blogu. W styczniu była recenzja „Wołania
kukułki”, zaraz po niej przyszedł czas na rewelacyjnego „Jedwabnika”, aż
dotarłam do „Żniw zła”.
Do agencji nieznany nadawca przysyła paczkę
zaadresowaną do Robin z odciętą kobiecą nogą. Cormoran wzywa policję, ale
widząc, że ta z niewielkim entuzjazmem odnosi się do nazwisk trzech
podejrzanych, którzy jego zdaniem, mogliby być do tego zdolni, postanawia
rozpocząć prywatne śledztwo. Śledztwo, będące dla czytelnika możliwością
podróży w przeszłość bohatera.
Jak napisałam wyżej, do tej pory łykałam Roberta
Galbraitha bez zastrzeżeń. Podoba mi się język tych powieści, podobają mi się
bohaterowie. Najnowsza część przynosi nam przełom w stosunkach Strike-Robin.
Asystentka przestaje być tak nieznośnie kryształowa jak dotąd. Poza tym i jej
życiorys zaczyna się wypełniać. Dużo dowiadujemy się także na temat matki jednonogiego
detektywa. Także relacje między Strikiem i Robin wkraczają na nowy poziom
(brawo dla Galbritha za zakończenie, mam nadzieję, że w dalszych częściach nie zrobi
tego, czego tutaj udało mu się uniknąć).
Co do samej sprawy. No nie wiem. Może chodzi o to,
że czytałam tę powieść na raty, może o to, że Rowling, jak wspomina w
podziękowaniach, również na raty ją pisała. Owszem, nie odgadłam, kto był
mordercą. Owszem, był makabryczne opisy, dosadne słowa, ale… czegoś mi
brakowało. Nie jest to powieść z rodzaju tych, które się czyta, byle szybciej,
byle dobrnąć do ostatniej strony i już, na reszcie, móc się dowiedzieć, kto
zabił. Kryminał Galbraitha jest poprawny. I to tyle.
Gdybym miała robić prywatny ranking ustawiłabym
powieści o Strike’u w następującej kolejności – najlepszą byłby „Jedwabnik”,
potem znalazłoby się miejsce dla „Wołania kukułki”, „Żniwa zła” plasowałyby się
zdecydowanie na końcu. Co nie zmienia faktu, że już czekam na kolejną. I na
serial, na podstawie przygód detektywa, bo wiem, że taki właśnie powstaje.
Od tej strony jeszcze nie znam autorki, a więc to tylko kwestia czasu aż sięgnę po te powieści :)
OdpowiedzUsuńNa tą książkę polowałam jeszcze przed premierą a potem jakoś mi uciekła. Dzięki za przypomnienie o niej!
OdpowiedzUsuńCzytałam...
OdpowiedzUsuńLubię, ale na kolana nie powaliła
Znam twórczośc Galbraitha jak i Rowlings ;p HP czytałam jako dziecko parokrotnie, natomiast Wołanie Kukułki było dla mnie zaskoczeniem. Ale w pozytywnym znaczeniu. Zgadzam się jednak z Tobą, że ostatni tom trochę był nużący i nie dopracowany. Wiem też jednak, że jeśli wyjdzie kolejna powieść autorki to po nią sięgnę z przyjemnością. Co do serialu, to nie wiedziałam, że powstaje, dlatego ciesze się z tej wiadomości :)
OdpowiedzUsuńZnam twórczośc Galbraitha jak i Rowlings ;p HP czytałam jako dziecko parokrotnie, natomiast Wołanie Kukułki było dla mnie zaskoczeniem. Ale w pozytywnym znaczeniu. Zgadzam się jednak z Tobą, że ostatni tom trochę był nużący i nie dopracowany. Wiem też jednak, że jeśli wyjdzie kolejna powieść autorki to po nią sięgnę z przyjemnością. Co do serialu, to nie wiedziałam, że powstaje, dlatego ciesze się z tej wiadomości :)
OdpowiedzUsuń