Świąteczny Filmowy Kalendarz Adwentowy, odcinek 2

 

Czas na drugie okienko naszego kalendarza adwentowego.

 


1. "Święta w Rzymie" (czyli ten jeden świąteczny film z Lacey Chabert  )

Młody biznesman na krótko przed świętami leci do Rzymu, żeby dopiąć ważną dla jego kariery transakcję. Nie zna języka, nie zna tradycji. Ma szczęście, na ulicy wpada na Amerykankę, przewodniczkę turystyczną. Ponieważ Angela właśnie straciła pracę, bo oprowadzała turystów nie według harmonogramu firmy lecz wykorzystując własną kreatywność, dziewczyna zgadza się być jego przewodniczką. Oprowadza mężczyznę po Rzymie i oczywiście zakochują się w sobie. Film jest sztampowy, ale jest też ładną pocztówką z Rzymu, więc ogląda się w sumie miło. Nic specjalnego.

 

2. "Świąteczna swatka" (czyli ten drugi świąteczny film z Lacey Chabert)


W tym filmie nasza weteranka filmów świątecznych wciela się w kobietę, która wraz ze swoim chłopakiem na pojechać na Święta do jego rodzinnego miasta, by poznać matkę ukochanego. Taka informacja sugerowałaby, że oboje mają wobec siebie poważne zamiary. Wskutek zbiegu różnych okoliczności, dziewczyna rusza ma miejsce z kolegą z pracy swojego chłopaka. Awaria samochodu sprawia, że muszą zatrzymać się w małym miasteczku niedaleko miejsca, gdzie znajduje się rodzinny dom oblubieńca. Dziewczyna i kolega jej chłopaka spędzają urocze chwile w pensjonacie, podczas gdy rzeczony chłopak załatwia interesy dla swojej firmy. Prezesem firmy, z którą ma robić owe deale jest ojciec jego byłej dziewczyny, który na miejsce wysyła swoja prawą rękę -córkę (zaskoczeni?). Obie pary stwierdzają, że wolą nowe konfiguracje i na koniec, gdy się spotykają, główna bohaterka i jej chłopak, którzy jeszcze dwa dni wcześniej mieli wobec siebie poważne zamiary, ściskają sobie ręce i mówią "do widzenia". Mam problem z tym filmem, bo właściwie gloryfikuje zdradę i nie widzi nic złego w tym, że pod świąteczną przykrywką, bohaterowie, którzy oboje są w związkach, miło spędzają czas w towarzystwie kogoś innego i beztrosko się w tej osobie zakochują. Jest w tym wszystkim bardzo nieświąteczne i okropnie szkodliwe spojrzenie na bycie w związku. Jakby osobie, z którą jesteśmy, nie należał się szacunek czy stabilizacja, jakby niczym złym nie była perspektywa zostawienia jej w każdej chwili. Przecież zwykła uczciwość wymagała, żeby najpierw się z kimś rozstać, a potem romansować z kimś nowym. Oczywiście, film wesoło prześlizguje się nad tym problemem, dobierając w nowe pary oboje bohaterów, bo przecież, gdybyśmy tylko trochę zmienili konfigurację i tylko ona albo tylko on zakochałaby/zakochałby się w kimś innym, to czyniłoby z bohaterów filmu złych ludzi, bo kto zostawia drugą osobę w święta! Okropny film.

 


3. "Gwiazdkowe marzenia" (czyli ten jeden świąteczny film, który naprawdę mi się podobał)

Nasza bohaterka ponosi spektakularną porażkę w pracy. Ma dużo urlopu, więc postanawia pojechać na wypoczynek do miasteczka, o którym często opowiadała jej mama. Znajduje ogłoszenie o mieszkaniu i pracy w miejscowej księgarni. Niewiele się zastanawiając, pakuje się i wyjeżdża. Na miejscu okazuje się, że ze Świąt nici, bo latem miasto dotknęła powódź i w ramach oszczędności postanowiono zrezygnować z Bożonarodzeniowego festiwalu. Sama natomiast księgarnia lata świetności zdecydowanie ma już za sobą. Nasza bohaterka się jednak nie zraża i zaczyna wprowadzać w księgarni swoje rewolucje. Jest przy tym tak miła i optymistyczna, że rozkochuje w sobie pół miasteczka, w tym młodego właściciela księgarni (i widzów również). Film jest uroczy, główną bohaterkę gra aktorka, która całkiem lubię (Alexandra Breckenridge – Mel z „Virgin River”), na dodatek jedne z głównych skrzypiec w tym filmie grają książki, więc uczciwie mogę powiedzieć, że w kategorii świątecznych filmów, ten jest zdecydowanie na plus i na chwilę obecną jest moim ulubionym spośród obejrzanych w tym roku.

 


4.  "Święta, Święta i... znowu Święta"

Film, który w całkiem dobry sposób wykorzystuje koncept z "Dnia świstaka". Główny bohater budzi się w Wigilię. Tyle, że on nie przeżywa za każdym razem tej samej Wigilii, a po prostu tego dnia nie pamięta, jak przeżył cały poprzedni rok. Na przykład nie pamięta, kiedy i dlaczego zapuścił wąsy. Kiedy dla niego minął zaledwie dzień, dla jego rodziny za każdym razem mija rok i są lata, kiedy w jego otoczeniu naprawdę dużo się dzieje. Dzieci dorastają, bohater dochodzi do majątku, a w ogóle tego nie pamięta, jego związek diametralnie się zmienia. Film jest produkcji francuskiej, więc nie ocieka świątecznym klimatem tak bardzo jak te amerykańskie, ale jest mądry, chwilami dowcipny, chwilami nawet uroczy, ciepły, czasami wzruszający. Być może zwycięzca w kategorii "ten jeden mądry świąteczny film".

Komentarze

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej