"Julie i Julia" - pochwała gotowania i blogowania
Oscary, Oscary i po Oscarach. Bez
zaskoczeń i bez rewelacji. Pani Lawrence zdobywa złotą statuetkę jako jedna z
najmłodszych w historii (trzeba będzie zobaczyć „Poradnik pozytywnego
myślenia”), moja ukochana Anne Hathaway wyśpiewała sobie nie tylko nominację,
ale i wygraną, a Spielberg tym razem odszedł z niczym. Pomyślałam, że rozdanie
Oscarów jest dobrym pretekstem do napisania paru słów o filmie, do którego
obejrzenia zachęciła mnie A. Mam na myśli „Julie i Julię”.
Początkowo
nie byłam przekonana, ale jak mawiał Forrest Gump: „każdy miewa dni, gdy
zabraknie mu kamieni”. Właśnie w taki dzień zdecydowałam, że potrzeba mi filmu
ciepłego, miłego dla oka. Zrobiłam sobie gorącą czekoladę i zasiadłam do
oglądania. W filmie przeplatają się ze
sobą dwie historie. Jedna z nich oscyluje wokół losów Julii Child (Meryl
Streep), autorki jednej z najsłynniejszych amerykańskich książek kucharskich.
Druga natomiast, dziejąca się niemal pięćdziesiąt lat później, to historia
Julie (Amy Adams - nominowana w tym roku do Oscara w kategorii najlepsza aktorka), zagubionej młodej kobiety, którą nie bardzo ma pomysł na siebie i
zagubiła gdzieś cel. Mąż namawia ją do prowadzenia bloga. Julie postanawia
podjąć wyzwanie – w ciągu roku ugotuje wszystkie potrawy z książki kucharskiej
Julii Child. A to niemałe wyzwanie, bo przepisów jest w książce ponad pięćset sześćdziesiąt.
„Julie
i Julia” to nie jest wybitne kino. Ale na dni i wieczory, które powinny być
zatytułowane „nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie lubi, nikt do mnie nie pisze,
nikogo nie obchodzę, świat o mnie zapomniał, o matko, umieram!” nadaje się
doskonale. Dowcipne, ciepłe, podnoszące na duchu. Z fenomenalną, jak zawsze, Meryl Streep i bardzo przyjemną dla oka Amy Adams. Zmęczonym życiem
polecam z czystym sumieniem.
A
na koniec pozostaje mi już tylko pozazdrościć Julie komentarzy na jej blogu i
popularności. Doskonale rozumiem, dlaczego ekscytowała się każdym komentarzem (chciałaby dusza do raju, oj chciała).
Cóż, niektórym się udaje…
Masz rację, bardzo przyjemny, optymistyczny film :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Oj i ty doczekasz się takiej popularności ;)
OdpowiedzUsuńWybitny może nie jest, ale bardzo oryginalny i swiezy poprzez przelatanie tych dwoch historii, ktore sa rownie ciekawe ... Kazda z tych kobiet miala swoj cel i obie podołały wyznaczonemu wyzwaniu. Fajny, szczery film :)
OdpowiedzUsuń