Moje pierwsze spotkanie z twórczością Dicka
Philip K. Dick jest
niewątpliwie jednym z najważniejszych twórców literatury science fiction. Spod
jego pióra wyszły takie arcydzieła jak „Ubik” czy „Człowiek z wysokiego zamku”,
za którego otrzymał nagrodę Hugo. Z kolei powieść „Czy androidy śnią o elektrycznych
owcach” stała się podstawą dla jednego z najbardziej rozpoznawalnych filmów z
gatunku SF – „Blade Runnera”. W 2018 roku wydawnictwo Rebis postanowiło
przybliżyć nam jedną z mniej znanych powieści Dicka – „Inwazję z Ganimedesa”.
Jest to jej pierwsze wydanie w języku polskim.
Bliżej nieokreślona przyszłość. Ziemię podbiły robaki z
planety Ganimedes. Od tego momentu stanowi ona ich kolonię, bowiem robaki
potrzebują wasali, aby funkcjonować. Nie mają w planie eksterminacji Ziemian, a
jedynie uczynienie z nich niewolników. Stąd też szybko udaje im się
podporządkować sobie mieszkańców planety. Jednakże mała parcela w Tennessee w
Stanach Zjednoczonych nie chce się poddać. W górach ukrywają się zbuntowani
Negrowie pod wodzą Percy’ego X, którzy planują rebelię.
„Inwazję z Ganimedesa” poprzedza wstęp Wojciecha Orlińskiego,
w którym przedstawiona zostaje krótka biografia Dicka oraz geneza powstania
powieści. Dowiemy się z niego, że książkę napisano głównie z przyczyn
finansowych. Orliński stwierdza zresztą otwarcie, że nie jest to żaden wybitny
tekst. Co prawda odnajdziemy w nim pytania typowe dla twórczości Dicka – co to
znaczy być człowiekiem, kwestie rasowe (co bardzo znamienne, podczas inwazji z
Ganimedesa biała rasa poddała się od razu, opór stawiają jedynie czarni,
uważani za gorszych i głupszych od pozostałych przedstawicieli populacji),
pytania o jaźń, tak jednostkową jak i zbiorową.
Widać jednak, że tekst powstawał we współpracy z Rayem
Nelsonem. Ma znamiona utworu typowo rozrywkowego, pisanego pod niewymagającego
czytelnika. Narracja prowadzona jest w sposób jednolity, bohaterowie są raczej
nieskomplikowani i nakreśleni grubą kreską. Dużo tu pościgów, strzelanin i
bijatyk. Mało science, dużo fiction.
Rebisowi
należą się brawa za polskie wydanie powieści. Twarda oprawa, obwoluta i
przepiękne ilustracje Wojciecha Siudmaka – tak kolorowy obraz na okładce, jak i
dwa interesujące szkice ołówkiem wewnątrz – naprawdę robią wrażenie. „Inwazja”
wyszła w serii „Dzieła wybrane Philipa K. Dicka”. Wydane w jej ramach książki
mają jednolitą oprawę graficzną i pięknie się prezentują. Szkoda tylko, że
wydanie okazuje się lepsze od samego tekstu.
„Inwazja z Ganimedesa” ewidentnie nie jest pozycją wybitną.
Jej pojawienie się na rynku było jednak o tyle istotne, że dla miłośników
pisarza to sposobność do zapoznania się z kolejnym tekstem z jego dorobku. Dla
pozostałych to po prostu Dick łatwiejszy w odbiorze. Mniej tu bowiem
filozofowania i zastanawiania się nad sensem istnienia, więcej wątków przygodowych.
Mój ulubiony autor science-fiction!
OdpowiedzUsuń