Jeszcze o Elfach
Wspominałam już
niejednokrotnie, że są tematy, które sprawiają, iż z tej dziedziny
przeczytałabym wszystko – od powieści, przez artykuł w prasie, po ulotkę
reklamową. Jedną z takich moich ulubionych treści są Elfy. Dlatego z chęcią
sięgnęłam po „Przekleństwo rasy”, by przekonać się, jak też polski pisarz
postrzega te piękne i wciąż niedoceniane przez literaturę fantasy istoty.
„Przekleństwo rasy” opowiada o
losach Valinoru, krainy pierwotnie zamieszkanej przez Elfy, w której w skutek
sprzężenia mocy pojawiają się ludzie. Po wielu wiekach niżsi rasowo ludzie
zaczynają zdobywać coraz większe wpływy w handlu czy polityce. Co więcej
rozmnażają się znacznie szybciej i chętniej, niż Elfy, dlatego ich liczba
zaczyna dominować. Wszystko to doprowadza do wojny domowej. Tworzą się dwa
stronnictwa – zwolenników przemieszania się Elfów z Ludźmi i nadania tym drugim
wszelkich praw oraz tych, którzy opowiadają się za czystością rasową i powolną
eksterminacją ludzi. W walkę obu stron wplątany zostaje Wybraniec – Ziemianin
obdarzony mocą.
Podobał mi się pomysł Rafała Górniaka
na powieść. Mamy tu pomieszanie naukowości (wykorzystanie teorii Darwina do
wyjaśnienia powolnego wymierania rasy Elfów) i konwencji baśni z odwieczną
walką dobra ze złem. I, o dziwo, to świetnie ze sobą współgra, choć wydawać by
się mogło, że to połączenie niemożliwe do zrealizowania. Plusem jest mnogość
wątków i stopniowe odkrywanie przed czytelnikiem kolejnych zawiłości
fabularnych. Już nam się wydaje, że wiemy, jak opowieść się potoczy, jak to
wszystko się skończy, a tu proszę, zostajemy zadziwieni. Bywało, że autorowi
udało się mnie całkowicie zaskoczyć. Tu przede wszystkim brawa za zupełnie
nieoczekiwane zakończenie.
Mam jednak z tą powieścią pewien
kłopot. Bo w zasadzie niemal przez całą książkę kibicowałam… „tym złym”. Niby
rozumiałam argumenty Septymiusza i jego zwolenników, ale trafiała też do mnie
argumentacja Rebrego. No może nie w sprawie wprowadzenia getta dla ludzi i
całkowitego ich wyeliminowania, ale nie rozumiałam, dlaczego ludzie i Elfy mają
koniecznie się ze sobą mieszać. Dlaczego tak dobrze jest, gdy kultury się
przenikają? O ile mnie pamięć nie myli, dla Indian się to dobrze nie skończyło.
Tak, jak wspomniałam. Niby rozumiem argumenty roztaczane w powieści przez
pozytywnych bohaterów (a więc z założenia tych, z którymi powinnam
sympatyzować), ale jakoś one do mnie nie przemawiają.
Jeśli lubicie szpiczastouchych, to
polecam zapoznanie się z „Przekleństwem rasy” Rafała Górniaka. Nie powinniście
się rozczarować.
Komentarze
Prześlij komentarz