Ale musicale!
„Koty”.
„Nędznicy”. „Deszczowa piosenka”. „Taniec wampirów”. „Król lew”. Uwielbiam musicale. To moja wielka miłość.
Gdy facebook poinformował mnie, że Teatr Muzyczny Roma odwiedzi Poznań,
uznałam, że nie może mnie tam zabraknąć. Nabyliśmy z T. bilety (po raz pierwszy
w życiu, niemal bez zastanowienia – zastaw się, a postaw się - trzeci rząd!) i
cztery miesiące później, 24 kwietnia, wraz z innymi zasiedliśmy na widowni, by
podziwiać przedstawienie „Ale musicale”. Było na co czekać, oj było.
„Koty” były cudowne. Fantastyczne
kostiumy, niesamowite ruchy aktorów. No i te piosenki. Jezus też dał czadu. By
opisać „Taniec wampirów” aż słów nie mogę znaleźć. Upiór… cóż, gdzież ten
upiór? Chwilę trwało, zanim zrozumieliśmy, że zmierza ku nam z końca sali. Nie
zawiodła orkiestra ani rekwizyty. Ale nade wszystko brawa należą się aktorom
Teatru Roma. Nie rozczarowują. Nie potraktowali też Poznania, jak biednej
prowincji, gdzie występ należy „odbębnić”. Dali z siebie maksimum, a nawet
więcej. Na dodatek przed spektaklem oraz po mieliśmy możliwość sfotografowania
się z bohaterami musicali. Mnie udało się zrobić sobie zdjęcie z Panem Kleksem
oraz bohaterkami „Tańca wampirów”. A na
deser piosenka z musicalu „Mamma Mia!”, do którego próby jeszcze trwają.
Komentarze
Prześlij komentarz