Dostałam kota od Eliota
Recenzując
„Deszczową piosenkę” obiecałam, że będę powracać do musicali. Spełniam zatem
dane słowo i dziś przedstawiam Wam „Koty”.
Andrew Lloyd Webber stworzył „Koty” na podstawie wierszy T.S. Eliota. Musical ten
powstał na początku lat osiemdziesiątych i był, obok „Nędzników”, jednym z
najdłużej wystawianych przedstawień. Grano go nieprzerwanie przez dwadzieścia
jeden lat. W Polsce „Koty” miały premierę w styczniu 2004 roku w Teatrze
Muzycznym Roma. W 1998 roku Webber zdecydował się sfilmować swój musical. To
właśnie z tą wersją miałam szansę się zapoznać.
„Koty” to opowieść o trwającym całą
noc balu dachowców. Pod koniec zgromadzenia ma zostać wybrany kot, który
dostąpi zaszczytu stania się nieśmiertelnym. Podczas balu prezentują się
poszczególne postaci. Poznajemy sędziwego Kota Nestora (to on ma dokonać wyboru
dachowca obdarowanego nieśmiertelnością), Grizabellę, kotkę używającą życia,
teraz wyliniałą, starą i odrzuconą przez resztę (pierwotnie miała ją zagrać
Judi Dench, ale niestety naciągnęła ścięgno i nie dała rady), Mefistofeliksa –
kota czarodzieja, Makiawela oraz Pumpernikla.
„Koty” nie posiadają rozbudowanej
fabuły. W zasadzie piosenki to opowieści o kolejnych bohaterach. Z całą
pewnością zwracają na siebie uwagę kostiumy, imitujące kocie futra oraz ruchy
aktorów, którzy bardzo obrazowo oddają zachowanie i sposób łaszenia się
dachowców. Jest to jednak musical bardzo
taneczny. Jeśli nie lubicie baletu i przeszkadzają wam długie partie taneczne,
to „Koty” nie są przedstawieniem dla Was. Wtedy lepiej, jeśli posłuchacie po
prostu utworów z płyty, wśród których znajdują się takie cudeńka, jak „Dachowy
song”, „Mefistofeliks – Kot czarodziej” oraz „Pamięć”. W innym przypadku można
się zniechęcić. Nie radzę też wybierać „Kotów” do pierwszego kontaktu z
musicalem, jako gatunkiem.
Spotkanie z „Kotami” oceniam jednak
bardzo pozytywnie. Podobały mi się. Z całą pewnością regularnie będę wracać do
utworów w nim zaproponowanych. Polecam, choć tak jak zauważyłam wcześniej, z
pewnymi zastrzeżeniami.
Ach "Koty" :) Któż ich nie lubi :)
OdpowiedzUsuńAlicjo - znam przynajmniej dwie takie osoby. Na szczęście się do nich nie zaliczam. Miau :).
OdpowiedzUsuńGdy posiadamy kociaka to faktycznie bardzo ważne jest to, aby go dobrze wychować. Osobiście spodobał się artykuł o kociakach w https://warszawa24.ovh/koty-rasy-sfinks-urocza-osobowosc-w-bezwlosym-ciele/ i jestem zdania, iż na pewno każdy z nas także tak myśli.
OdpowiedzUsuńJa uważam, że kociaki jako zwierzęta są wielce miłe. Tym bardziej, iż ja również mam u siebie ciekawego kociaka. Bardzo podoba mi się to co napisano w https://glos24.pl/jak-widzi-kot i jestem zdania, faktycznie tak jest często. Tym bardziej, że kociaki są całkiem popularnym zwierzakiem domowym.
OdpowiedzUsuńJa jestem zdania, że kociaki są wielce ciekawymi pupilami i na pewno warto jest je mieć u siebie w mieszkaniu. Również fajnie napisano o nich w https://goral.info.pl/mruczacy-przyjaciel/ i ja myślę,że takie kocięta są po prostu milutkie. W takiej sytuacji ja także rozważam teraz aby adoptować jeszcze kolejnego kotka do siebie do mieszkania.
OdpowiedzUsuń