Premierowa recenzja "Nadziei czerwonej jak śnieg"
Muszę chyba zrobić przerwę i stanowczo odmawiać (również sobie, a może zwłaszcza sobie!) czytania książek w pdfach. To już trzecia w tym miesiącu i mój wzrok zaczyna dość stanowczo protestować. W najbliższym czasie planuję zaprezentować Wam kilka recenzji seriali i filmów. Zadziwiające, co też człowiek sobie wymyśla, by nie robić tego, co robić powinien. Skutek: moi superbohaterowie i praca magisterska czekają. Oj, a wstęp do pracy jakoś sam się poprawić nie chce. Jaka szkoda. Dla zainteresowanych link do recenzji "Nadziei czerwonej jak śnieg" - KLIK.
Jak nie ma się czytnika, to cięzko czytać w pdfach. Ja zresztą zawsze będę głosiła wyższość ksiązek papierowych nad e-bookami.
OdpowiedzUsuńTego jeszcze nie było! Wariacja na temat powstania styczniowego - z chęcią przeczytam, a przynajmniej spróbuję:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Nie ma to jak papierowe wersje książek.
OdpowiedzUsuń"Nadzieja czerwona jak śnieg" - recenzja mi się bardzo podoba, ale odnoszę takie wrażenie, że w książce dużo opisów walk pewnie jest, a to juz troche nie moje klimaty.
Aneto - całkowicie się z Tobą zgadzam. Dla mnie też istnieje tylko i wyłącznie książka papierowa, ale nie potrafię odmówić, gdy Redakcja prosi ;).
OdpowiedzUsuńIsadoro - jest co czytać, ponad 500 stron, polecam spróbować :).
Ulciu - tak, opisów batalistycznych jest sporo. W końcu to książka o powstaniu :D.
No proszę Sand i Żmichowska, a do tego powstanie styczniowe. Jednak ta polska fantasy nie jest tak strasznie kiepściutka.
OdpowiedzUsuńPrzeczytam w wolnym czasie (planowo jakiś 2013 ;p )
Mary - nie jest i nigdy nie była :). Choć historia i fantasy to nie jest to, co tygryski lubią najbardziej. Co do wolnego czasu, moja rada, zacznij od chodzenia spać o ludzkich porach.
OdpowiedzUsuńto najbardziej ludzka pora jaka znam :D
OdpowiedzUsuń