Inauguracja pierwszego stosika i... kilka ciekawostek


Dziś mija miesiąc odkąd rozpoczęłam przygodę z Biblioteką Edgara na blogspocie. Pomyślałam, że to dobry moment, by dokonać pewnych podsumowań, a przy okazji po raz pierwszy zaprezentować stosik. Zatem do dzieła!

Przez pierwszy miesiąc Bibliotekę Edgara odwiedziło 1,119 osób. Co daje około 3 wizyty dziennie. Nie jest to może wynik oszałamiający, ale nas niezmiernie cieszy i poczytujemy go sobie za zaszczyt. Przez ostatnie trzydzieści dni zdobyliśmy 19 stałych obserwatorów. Dziękujemy bardzo! Jest nam ogromnie miło, że zechcieliście docenić Bibliotekę Edgara i na stale się tu zadomowiliście. Do tej pory padło 101 komentarzy od Osób, które zechciały wejść ze mną w dialog o książkach bądź moich tekstach. 
 Dziękujemy, że jesteście z nami!

A teraz coś, co Tygryski lubią najbardziej. Wielka inauguracja pierwszego stosika. Od dołu:

1. Christina Jork, Eva Ericsson, „Przygody Astryd – zanim została Asrtid Lindgren” (od wydawnictwa Zakamarki),
2. Aneta Kołodziejczyk – Rieger, „Jestem tu przy Tobie” (od wydawnictwa Novae Res),
3. Małgorzata Przygońska, „Dotyk serca” (od Wydawnictwa Illuminatio),
4. Auke Kok, Dido Michielsen, „Lisa- Xu i Lin-Shi. Córki z Chin” (od wydawnictwa Dobra Literatura),
5. Małgorzata Cichalewska, „Lato Joanny” (od Wydawnictwa Telbit). 

A obok tegoż pięknego stosu podarunek od Kociego Boga. Miauczało to cztery dni na deszczu, więc dokarmiałam. Spało w piwnicy. Piątego dnia zobaczyłam to skulone w rogu budynku. Miało mokre, najeżone futerko, które kleiło się do ciała. Gdyby nie było kolorowe, powiedziałabym, że to szczur. To spojrzało na mnie miodowymi oczami. Ja spojrzałam na to. Nie miałam wątpliwości, co będzie, jeśli się zawaham. Westchnęłam, uznałam, że Koci Bóg (choroba jaśnista, dlaczego ja?) mnie wybrał. Chwyciłam to pod pachę i zabrałam do domu. Pierwsze, co powiedziała Rodzicielka, gdy nas zobaczyła to: „Ty Sieroto” (pod moim adresem). To okazało się kotką. Pomyślałam, że skoro już muszę być sierotą (według mojej Rodzicielki synonim ofiary losu), to niech już będzie nas dwie. Nazwałam kotkę Sierotka. W końcu nie ma nikogo poza mną (biedaczka, aż sama jej współczuję). Choć mój siostrzeniec zdecydowanie woli wołać na nią Nefrekotka (efekt czytania komiksów o Garfildzie i egipskich kotach). Po tygodniu wiem już o niej, że: jest strasznie miaukliwa, wszędzie musi wejść, mogłaby jeść bez przerwy, jest straszną przylepą.

Komentarze

  1. Śliczne kocię :) i jak pięknie prezentuje stos :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję zdobyczy książkowych i pięknego kotka:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Stosik i kociątko godne pozazdroszczenia:)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Stosik piękny, ale to kot wysuwa się na pierwszy plan. Taki przymilny ;).

    Pozdrawiam,
    Darcy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ śliczny kociak. Miło, że go przygarnęłaś. ;))
    I śliczny stos, zazdroszczę tej książki chińskich/japońskich autorek. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. W imieniu swoim i Sierotki dziękuję za wszystkie pochwały jej urody. Choć sfotografowanie jej było koszmarem. Dlatego Darcy ma rację, stosik na drugim planie, nie do końca tak to sobie wymyśliłam, ale cóż poradzić, kiedy model żywy i ma własny plan :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Kot prezentuje się ślicznie, a stosika gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty

Etykiety

Pokaż więcej